O wzmożenie patroli służb porządkowych w okolicach punktów gastronomicznych prowadzonych przez osoby „z kręgu kultury islamu” poprosił prezydenta miasta Tomasz Kraszewski, puławski radny PiS. – To niepotrzebne i nieuzasadnione naciąganie spirali nienawiści wobec tych ludzi – ocenia ekspert Stowarzyszenia „Nigdy Więcej”
O swojej propozycji radny Kraszewski poinformował podczas sesji rady miasta w ubiegły czwartek. W interpelacji czytamy o tym, że mieszkańcy Puław proszą o „zintensyfikowanie częstotliwości monitoringu przez straż miejską i policję w okolicy punktów gastronomicznych, których właściciele pochodzą z kręgu kultury islamu”. Na czym miałoby to polegać?
Dmuchać na zimne
– Chodzi o to, żeby zwracać większą uwagę na to, co się dzieje, dmuchać na zimne. Wiemy o tym, że zagrożenie terrorystyczne w Europie narasta i puławianie są tym faktem zaniepokojeni – tłumaczy radny Tomasz Kraszewski, który przypomina, że prośby o zajęcie się tą sprawą wpłynęły do niego jeszcze przed sobotnimi zamachami w Londynie.
Sceptycznie do pomysłu swojego kolegi z rady miasta podchodzi Piotr Sadurski (PO), który wolałby, żeby decyzje o tym, gdzie posyłać patrole, podejmowano z powodów merytorycznych.
– Służby powinny monitorować w pierwszej kolejności te miejsca, w których dochodzi do łamania prawa, zakłócania porządku. Nie widzę powodu, żeby policja stale obserwowała określone miejsca tylko dlatego, że działalność prowadzą tam osoby innego wyznania. Obawy mieszkańców można rozumieć, ale nie popadajmy w fobie – apeluje radny.
Interpelacją radnego Kraszewskiego zaskoczona jest także puławska policja. – Nie obserwujemy żadnych niepokojących sygnałów, które mogłyby świadczyć o potrzebie takich działań. Mieszkańcy naszego powiatu z innych kręgów kulturowych bardzo dobrze się asymilują i naprawdę nie mamy z nimi żadnych kłopotów – mówi Ewa Rejn-Kozak, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Puławach. Policjantka uważa, że zwiększanie liczby patroli bez wyraźnego powodu, a jedynie ze względu na przynależność religijną czy kulturową, mogłoby zostać uznane za niezgodne z obowiązującym prawem.
Naciąganie spirali nienawiści
Jednym z muzułmańskich przedsiębiorców, którzy prowadzą działalność gastronomiczną w Puławach, jest Rahaman Mashudur z Bangladeszu. – Działam tutaj legalnie, zatrudniam dwie osoby i nie stwarzam żadnego zagrożenia – zapewnia i podkreśla, że jego lokal był wielokrotnie kontrolowany przez różne instytucje.
Dość krytycznie działania radnego PiS ocenia także Stanisław Czerczak, współpracujący ze Stowarzyszeniem „Nigdy Więcej”, zajmującym się zwalczaniem przypadków nietolerancji.
– Na pewno jest to gra na emocjach, strachach związanych z zamachami, których w Polsce nie ma. Wygląda to również na próbę politycznego wypromowania się na tego rodzaju niepokoju, a ofiarą takich działań mogą paść niewinni przedsiębiorcy, którzy płacą podatki i prawdopodobnie nie afiszują się nawet ze swoim wyznaniem. To niepotrzebne i nieuzasadnione naciąganie spirali nienawiści wobec tych ludzi – podsumowuje.
Z kolei Irenusz Siudem, psycholog, wykładowca UMCS, tłumaczy, że takie propozycje, jak ta przedstawiona przez puławskiego radnego, są naturalną pochodną lęku po zamachach terrorystycznych. – Ich efektem jest subiektywna obawa o własne życie oraz osób najbliższych, która pojawia się nawet tam, gdzie obiektywnie takie zagrożenie nie występuje. Nie powinniśmy ulegać temu lękowi, bo prowadzi on do podziału społeczeństwa. Pamiętajmy, że terrorystom właśnie o to chodzi – mówi doktor psychologii.
Obaw radnego Tomasza Kraszewskiego nie podziela Tadeusz Kocoń (PiS), wiceprezydent Puław. – Uważam, że w naszym mieście nie występują żadne problemy związane z osobami z kręgu kultury islamskiej. Moim zdaniem w ogóle takie problemy nie występują w Polsce. Być może w innych krajach europejskich można je dostrzec, ale nie u nas – uważa. (gr)