Dwóch policjantów Wydziału Ruchu Drogowego puławskiej komendy policji zwlekało ze zdobyciem prawa jazdy na motocykl. Za karę trafili do prewencji, ale zamiast patrolować ulice, przedstawili zwolnienia lekarskie.
Jak przyznaje szefostwo puławskiej komendy, funkcjonariusze drogówki, Marcin P. i Michał B. nie osiągali w pracy najlepszych wyników. Nie mieli też prawa jazdy na motocykl. Do zdobycia uprawnienia zobowiązali się, gdy zaczynali pracę w drogówce, ale na obietnicy się skończyło.
– Byli po prostu najsłabsi. Ich służby kończyły się bezwynikowo. Nie wierzę w to, że zauważali raptem jedno, czy dwa wykroczenia. Tu chodzi o bezpieczeństwo, na naszych drogach dochodzi do zbyt dużej ilości wypadków – tłumaczy insp. Dariusz Szkoda, komendant puławskiej policji.
Na jego wniosek obaj zostali w tym roku przeniesieni do prewencji. Patrolowanie ulic, czy jeżdżenie na interwencje traktowali jak degradację, więc po 10 latach służby zapisali się na obiecany kilka lat temu kurs prawa jazdy kategorii A. Zanim to zrobili, na biurko komendanta trafiły wystawione przez lekarza psychiatrę zwolnienia lekarskie dla obu funkcjonariuszy. Jak się okazało, każdy z nich potrzebował trzymiesięcznej rekonwalescencji.
– Dla mnie brak dwóch policjantów to kataklizm. U nas każdy człowiek jest na wagę złota – nie ukrywa komendant.
W czasie zwolnienia lekarskiego obaj policjanci zdążyli przejść kurs i pozytywnie zakończyć egzamin na prawo jazdy.
– Jak do roboty to niezdolni, bo zwolnienie od psychiatry, a do egzaminu to zdolni. Czy oni są wyjęci spod prawa? – napisał anonimowy autor listu wysłanego do naszej redakcji.
Jego zdaniem policjanci złamali ustawę o kierowaniu pojazdami. Chodzi o zapisy mówiące o tym, że do egzaminu może przystąpić osoba sprawna pod względem fizycznym i psychicznym. Skoro panowie przebywali na zwolnieniu w związku z problemem tej drugiej natury, zachodzi podejrzenie, że w tym stanie przystępować do niego nie powinni.
Wątpliwości ma nawet komendant puławskiej policji, który na początku grudnia zapytał o tę sprawę Urząd Marszałkowski w Lublinie. – Zwróciłem się do urzędu, ale odpowiedzi jeszcze nie otrzymałem. Od jej treści będą zależały dalsze czynności, o których na razie nie chciałbym mówić – wyjaśnia insp. Dariusz Szkoda.
Za formalności związane z wydaniem prawa jazdy odpowiada starostwo. Według urzędników, ewentualne wątpliwości powinny być do nich kierowane na piśmie. W innym przypadku, nie mają podstaw do podjęcia działania.
– Jeśli otrzymalibyśmy informację o tym, że istnieje podejrzenie co do danej osoby, że jej stan nie pozwala na kierowanie pojazdami, np. od lekarza lub prokuratora, skierowalibyśmy ją na badania do Wojewódzkiego Ośrodka Medycyny Pracy. Tam taką osobę obejrzałby także lekarz psychiatra. Na podstawie jego opinii moglibyśmy prawo jazdy cofnąć, ale sami nie jesteśmy w stanie tego weryfikować. Nie mamy ani takich możliwości, ani uprawnień – wyjaśnia Halina Czarnota z Wydziału Komunikacji i Dróg w Starostwie Powiatowym w Puławach.
Istotną kwestią jest także to, że według obecnych przepisów, przyszli motocykliści nie są kierowani na obowiązkowe badania psychologiczne. Gdyby tak było, sprawa byłaby jasna. Obecnie jest dość skomplikowana, bo skoro funkcjonariusze wrócili do służby po trzymiesięcznej przerwie, można założyć, że ich stan zdrowia jest nienaganny. O podstawy do cofnięcia im uprawnień będzie więc trudno. Samo przebywanie na zwolnieniu w trakcie kursu niewiele zmienia.
Pozostaje pytanie, czy wystawione przez lekarza zwolnienia były konieczne. Ich podważenie jest w praktyce niemal niemożliwe. To z kolei utrudnia wyciągnięcie konsekwencji wobec funkcjonariuszy. Na razie tę najbardziej dotkliwą jest brak powrotu do drogówki. Obaj, mimo zdobycia nowych uprawnień pozostają pracownikami prewencji. Od tej decyzji odwołali się już do Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie, która zdecyduje, o tym, czy świeżo upieczeni motocykliści wrócą do drogówki.