(fot. Jacek Szydłowski)
Utwardzeniem wąwozu Czarnego zajmie się nowy wykonawca. Z poprzednim urząd miasta zerwał umowę. Tłumaczył, że przedsiębiorca nie dotrzymał jej warunków. Spór zakończy się w sądzie
Puławska firma Piag-Bud podpisała umowę na utwardzenie dwóch wąwozów. Urząd miasta nie jest jednak zadowolony z tego, jak wygląda droga w wąwozie w Bochotnicy.
– Byliśmy zmuszeni do odstąpienia od umowy z wykonawcą, bo źle się z niej wywiązywał. Wraz ze współpracownikami mamy ogromne zastrzeżenia do wykonania w Bochotnicy. Jest ono dalekie od oczekiwań i warunków technicznych. Podobnie jak jakość użytych do tego materiałów budowlanych – tłumaczy Artur Pomianowski, burmistrz Kazimierza Dolnego i podkreśla: Nie można było odebrać tak wykonanej inwestycji. Widzą to także mieszkańcy, którzy przysyłali do urzędu zdjęcia tej drogi. Nie mogliśmy więc pozwolić, żeby ta sama firma wykonała kolejną drogę.
W związku z tym urząd miasta ogłosił przetarg na nowego wykonawcę, który zajmie się położeniem ażurowych betonowych płyt w wąwozie Czarnym (znanym także jako głębocznica Na Przychodnia). Wpłynęły cztery oferty, które są teraz oceniane.
– Co do wąwozu w Bochotnicy, to liczymy na polubowne zakończenie sprawy, ale na pewno nie zapłacimy za to, w jaki sposób wykonawca wykonał zadanie – mówi Pomianowski.
Jak dodaje burmistrz, za niewywiązanie się z umowy przewidziane są kary w wysokości kilkudziesięciu tysięcy złotych, które będzie musiał zapłacić wykonawca.
– Nie zgadzamy się z zarzutami urzędu miasta. Wywiązaliśmy się z umowy. Płyty, których użyliśmy, spełniają wszelkie normy określone przez polskie prawo – tłumaczy Piotr Włodarczyk, właściciel puławskiej firmy Piag-Bud. – Na niektórych płytach widać co prawda lekkie pęknięcia, ale pojawiły się one już po odbiorze drogi i co istotne, nie stwarzają żadnego zagrożenia dla ruchu - dodaje.
Tłumaczy też, że pęknięcia powstały po tym, jak wjechał tam ciężki sprzęt, żeby posprzątać teren po pracach budowlanych.
– Nie mieliśmy też możliwości, żeby na czas prac zamknąć całkowicie ruch dla aut czy quadów. Zdarzało się więc, że jeździły one po świeżo położonych płytach – podkreśla Włodarczyk i dodaje, że jego firma mogła usunąć usterki, ale urząd miasta nie był tym zainteresowany. – Daliśmy 60 miesięcy gwarancji na tę inwestycję i w ramach tego mogliśmy wykonać poprawki. Nie mieliśmy jednak takiej możliwości, bo umowa została zerwana – tłumaczy przedsiębiorca.
Wykonawca nie widzi możliwości, żeby polubownie rozwiązać spór. – Próbowaliśmy. Urząd zignorował jednak pisma od naszego prawnika, w których odnosiliśmy się do kwestii zerwania z nami umowy i nałożenia kar – mówi Włodarczyk i zapowiada, że firma złoży pozew. – Nie czuję się winny, dlatego chcę wyjaśnić tę sprawę w sądzie – dodaje.
W obronie wąwozu Czarnego
– Kazimierz zaczyna zatracać swój charakter, staje się drugim Zakopanem, który jest już lunaparkiem. Nie możemy do tego dopuścić! Jest tendencja do tego, żeby utwardzać coraz więcej wąwozów, a Kazimierz to specyficzne miejsce, gdzie decyzje o takich inwestycjach powinny być bardzo dobrze przemyślane – alarmowali we wrześniu autorzy petycji w obronie wąwozu Czarnego.
Podpisało ją ponad 2 tysiące osób z całej Polski, które opowiedziały się przeciwko utwardzeniu cennego ze względów przyrodniczych wąwozu. Urząd miasta nie zmienił jednak decyzji w tej sprawie.