Ta zbrodnia wstrząsnęła całą miejscowością. W niedzielę zatrudniony przy zbieraniu malin Ukrainiec z nożem w ręku napadł na jednego z mieszkańców Kurowa, zabił go i okradł. Ofiara to 33-letni bramkarz miejscowego klubu piłki nożnej KS Garbarnia
Ukraińcy w gospodarstwach rolnych w Kurowie i okolicach pracują od lat i nigdy nie stwarzali problemów. Niestety, wśród nich znalazł się także bandyta z kryminalną przeszłością. To 36-letni Siergiej V., który przez ostatnie dwa tygodnie pracował na plantacji przy ul. Fabrycznej. W nocy z soboty na niedzielę przesiadywał w lokalnym barze. Wewnątrz był także 32-letni Grzegorz K. Pomiędzy mężczyznami doszło do kłótni, ale początkowo na tym się skończyło. Do tragedii doszło później, gdy opuścili lokal.
Za parę groszy...
Ukrainiec zamiast na ul. Fabryczną poszedł za Grzegorzem, na osiedle przy ul. Wojska Polskiego. Gdy ten przekroczył bramę, Siergiej przewrócił go, wyciągnął nóż i zadał mu około 10 ciosów. Następnie zabrał pieniądze i kartę bankomatową, po czym wrócił do gospodarstwa, spakował się i poszedł na przystanek. Chciał uciec na Ukrainę. Zanim wsiadł do autobusu zmierzającego w kierunku Dorohuska, poszedł jeszcze do bankomatu i korzystając ze skradzionej karty próbował wypłacić pieniądze.
Ciało Grzegorza w niedzielę rano znalazł jego sąsiad, pan Jerzy, który wracał z pracy. Była godz. 6:15, gdy zauważył zakrwawione zwłoki. – Leżał tam, gdzie teraz pali się świeczka, zaraz przy bramie. Gdy go zobaczyłem, od razu zadzwoniłem na policję. Nie rozumiem, jak można zabić kogoś za parę groszy. Ten chłopak naprawdę nikomu nie wadził. Wszyscy go tutaj lubili – mówi.
W drodze na Ukrainę
Policjanci szybko wpadli na trop zabójcy. Ustalili bankomat, z którego skorzystał i pozyskali obraz ze znajdującej się w nim kamery. Następnie sprawdzili autobusy zmierzające w stronę Ukrainy i wytypowali ten właściwy. Przed granicą zatrzymali autokar, znaleźli podejrzanego, skuli i zabrali go na komendę w Puławach. – Siergiej V. nie stawiał oporu i przyznał się do winy. Jak zeznał, zabił z powodu kłótni. Teraz grozi mu dożywocie – mówi mł. asp. Ewa Rejn-Kozak, rzecznik prasowy policji w Puławach.
Jak przyznał puławskim policjantom, to nie było jego pierwsze zabójstwo. W przeszłości zabił kobietę, za co 15 lat siedział w ukraińskim więzieniu.
Żeby szybko nie wyszedł
– Ja do Ukraińców nic nie mam, uważam, że w każdym narodzie znajdzie się jakiś drań, ale jestem za przywróceniem kary śmierci, naprawdę. A teraz liczę po prostu na to, że ten człowiek szybko z więzienia nie wyjdzie – mówi pan Jerzy.
Najprawdopodobniej we wtorek Siergiej V. zostanie doprowadzony do prokuratury. Na wizji lokalnej, która miała miejsce wczoraj, dokładnie opowiedział śledczym o tym, jak doszło do zabójstwa.
„Kuba” już nie zagra na bramce
Przesłuchani zostali już m.in. właściciele gospodarstwa, którzy go zatrudnili. O swoim byłym pracowniku mówią niewiele. Przyznają jedynie, że wyjazd do swojego kraju planował wcześniej, a na to, że jest w stanie kogoś zabić, nic w jego zachowaniu nie wskazywało.
Z kolei na osiedlu przy ul. Wojska Polskiego, mieszkańcy są poruszeni i wstrząśnięci. Znajomi Grzegorza, który często był nazywany Kubą, bo tak miał na drugie imię, nie mogą pogodzić się z tą stratą. – To był sąsiad mojej córki, mieszkali drzwi w drzwi – mówi łamiącym się głosem pani Anna, która podkreśla, że Grzegorz zawsze był chętny do pomocy i bezkonfliktowy. Na co dzień mieszkał z mamą, której pomagał. Był bramkarzem w miejscowym klubie KS Garbarnia. W październiku skończyłby 33 lata.