Odnajdują zapomniane żydowskie nagrobki, a potem odwożą je na kirkuty. W ubiegłym tygodniu wolontariusze Projektu Matzeva odebrali macewy znalezione przez jednego z mieszkańców Puław. Pomagali im m.in. strongmani.
Wolontariusze projektu w Kazimierzu Dolnym po raz pierwszy pojawili się pod koniec lutego. Wtedy mieli sygnał o macewie służącej za znak wskazujący drogę do jednej z posesji. Wykopali ją i przewieźli na kirkut przy ul. Czerniawy. Przy okazji odwiedzili Klasztor Franciszkanów, w którym w czasie wojny mieściła się siedziba gestapo. W muzealnej salce znajdowało się kilka nagrobków, które wcześniej Niemcy wykorzystali do budowy drogi dojazdowej.
- Uzyskaliśmy zgodę władz zakonu, by przewieźć je we właściwe miejsce. Pomogli nam w tym strongmani Tomasz Kowal i Grzegorz Wiśniewski, którzy już wcześniej angażowali się w nasze akcje - mówi Lena Klaudel, koordynatorka projektu.
Dwie macewy odnalazł i uratował przed zniszczeniem Krzysztof Kuźma. - Pierwszą macewę znalazłem sześć lub siedem lat temu w lesie za cmentarzem wojskowym, gdzie podczas wojny na służbie niemieckiej służyli Ormianie. Wyczułem ją przypadkowo pod ściółką, okazało się, że jest cała. Przyniosłem ją do domu, szwagier mi pomógł. Kolejną macewę znalazłem na terenie dawnej jednostki wojskowej w Puławach, gdzie podczas okupacji stacjonowali Niemcy. Leżała przy ścieżce. Dzisiaj jest tam supermarket. Myślę, że obie były wykorzystywane jako krawężniki albo bruk - opowiada Kuźma.
Koordynatorzy projektu otrzymali też sygnał od mieszkańca Baranowa, w którego gospodarstwie znajduje się macewa przerobiona na koło szlifierskie. Wkrótce pojawią się tam, by przewieźć ją na tamtejszy kirkut. Wolontariusze zwracają się też z prośbą do osób, które znają przypadki nagrobków, które zostały użyte do niewłaściwych celów o zgłaszanie takich przypadków. W ramach akcji uruchomiony został specjalny email info@matzeva.org oraz numer telefonu 501-183-871.
(rs)