Puławski samorząd zamierza zwrócić się do lubelskiego konserwatora, by ten nie włączał hali sportowej przy al. Partyzantów do wojewódzkiej ewidencji zabytków. Urzędnicy wskazują przy tym nieścisłości w karcie budynku przygotowanej na zlecenie LWKZ.
Mimo politycznych podziałów pomiędzy prezydentem, a opozycyjną wobec niego radą miejską, w tej sprawie zarówno Paweł Maj, jak i klub Prawa i Sprawiedliwości mówią jednym głosem. Chodzi o możliwość nałożenia podstawowej ochrony konserwatorskiej na halę MOSiR z lat 70-tych ubiegłego wieku. Budynek może trafić do wojewódzkiej ewidencji zabytków.
Postępowanie w tym kierunku prowadzi już LWKZ, o czym miejskie władze dowiedziały się 19 kwietnia. Skutkiem ewentualnego włączenia hali do wspomnianej ewidencji byłaby konieczność uzyskania zgody konserwatora na rozbiórkę budynku oraz wszelkie roboty wymagające pozwolenia na budowę. Co ważne, od decyzji konserwatora dotyczącej włączenia obiektu, prawo nie przewiduje odwołania.
Tuż przed czwartkową sesją rady miasta, prezydent Puław zwrócił się z apelem do radnych, by ci przyjęli zaproponowane przez niego stanowisko dotyczące hali. Dokument mówi o "głebokim zaniepokojeniu" radnych perspektywą sytuacji, "gdy w oparciu o subiektywną ocenę wąskiej grupy ludzi, działania inwestycyjne i remontowe nieruchomości należących do Miasta Puławy miałyby zostać ograniczane".
Urzędnicy przyznają, że hala jest ważnym obiektem o bogatej tradycji sportowej, ale w ostatnich dekadach przechodząc kolejne remonty, traciła swoją oryginalną tkankę.
- Obecny stan budynku oddala go od pierwotnego wyglądu hali, który został przedstawiony w karcie ewidencyjnej obiektu (...). Tym bardziej trudno uznać go za zabytek - oceniają miejskie władze.
Samorządowcy podkreślają, że chcą "zachować autonomię" w podejmowaniu decyzji inwestycyjnych, w tym poprawy jakości infrastruktury sportowej. Przypominają jednocześnie o kosztach, jakie miasto ponosiło w przeszłości z powodu "zewnętrznych wpływów" na przebieg modernizacji poszczególnych budynków.
Stanowisko najpewniej zostanie przyjęte. - W tej sprawie między nami i prezydentem nie ma rozbieżności. Uważam, że w mieście mamy wiele zabytków, ale ta hala na pewno nim nie jest. I nie powinniśmy dopuścić do sytuacji, w której możliwości rozporządzania tym mieniem zostaną ograniczone. Byłoby to szkodą dla mieszkańców - mówi radna Halina Jarząbek, przewodnicząca klubu PiS w puławskiej radzie.
Poza argumentami natury ogólnej, puławscy urzędnicy przekazali konserwatorowi także listę zmian w konstrukcji budynku, które w ich opinii są argumentem przeciwko włączeniu go do ewidencji. Chodzi m.in. o przeprowadzony w połowie lat 90-tych remont dachu w wymianą betonowych płyt, wymianę części okien, oświetlenia, dobudowanie zjeżdżalni basenowej, przebudowę pływalni, schodów wejściowych, usunięcie oryginalnych okładzin itd. Autorem danych w karcie jest architekt Marcin Semeniuk współpracujący ze stowarzyszeniem "Puławianie". Według Pawła Maja, taki dokument nie może być podstawą do włączenia budynku do ewidencji.
Z kolei samo stowarzyszenie, a dokładniej jej prezes, Szymon Karczewski, w rozmowie z nami przyznał, że w przyszłości nie wyklucza starań o wyższy poziom ochrony starej hali, jakim byłoby wpisanie jej do rejestru zabytków. Aktywność miłośników modernistycznej architektury w tej materii ma być uzależniona od postawy puławskiego samorządu.
Bez względu na to, jaką przyszłość czeka halę, jedno jest pewne - zachowanie status quo przez kolejną dekadę nie wchodzi w grę. Stan techniczny budynku, co potwierdzają raporty, jest opłakany, a zgoda na jego użytkowanie udzielona została warunkowo. Do wymiany zakwalifikowano m.in. dach, który moderniści uznają za zabytkowy.