Jerzy Rębek burmistrz Radzynia Podlaskiego uważa że pikieta Marii Kosidło ma podtekst polityczny.
Przypomnijmy: we wtorek kobieta wraz ze swoim niepełnosprawnym synem pojawiła się pod urzędem miasta z transparentem "Burmistrzu, przestrzegaj prawa".
Mieszkanka Radzynia Podlaskiego uważa że spółka ZGL bezprawnie wypowiedziała jej umowę najmu mieszkania komunalnego, a następnie zajęła jej lokal. Pani Maria przyznaje że w 2016 roku wyprowadziła się z tego mieszkania do bloku ze względu na złe warunki. Kobieta narzekała, że zalane ściany, dziurawe podłogi, grzyb i robaki zagrażały zdrowiu jej niepełnosprawnego syna. Ale jednocześnie liczyła, że w tym czasie Zakład Gospodarki Lokalowej wyremontuje jej mieszkanie. – Jedynym powodem wtargnięcia do mieszkania może być nakaz eksmisji, a tego ZGL nie ma – podkreśla Kosidło.
Burmistrz uważa że cała akcja ma wymiar polityczny. – Wmanipulowanie jej i jej niepełnosprawnego syna w działania przedstawicieli totalnej opozycji jest znakiem upodlenia się niektórych polityków. Jak można dla celów politycznych wykorzystywać najsłabszych ludzi? To już jest najniższa płaszczyzna funkcjonowania na scenie politycznej – komentuje burmistrz Jerzy Rębek. Jego zdaniem nieprzypadkowo na pikiecie pojawił się radny opozycyjny Jakub Jakubowski.
– Nie od dziś wiadomo, że mamy w Radzyniu opozycję totalną, która powiela działania krajowych "totalnych". Także gdy pod pozorem obrony najsłabszych, w tym niepełnosprawnych, próbuje ubić własny interes. Mieliśmy tego przykład niedawno w Sejmie, gdy protestowali rodzice – opiekunowie dorosłych osób niepełnosprawnych. Protest zmienił się w polityczny za sprawą totalnej opozycji – podkreśla Rębek i dodaje że pani Kosidło cały czas jest pod opieką MOPS.
– Pani Kosidło lokal komunalny opuściła z własnej woli, gdy wynajęła mieszkanie o wyższym standardzie. Jednak nie oddała kluczy od lokalu komunalnego, przez 11 miesięcy nie zamieszkiwała w nim ani nie płaciła czynszu. W związku z tym, że w Radzyniu jest wiele rodzin potrzebujących dachu nad głową, nie możemy być niefrasobliwi i pozwolić na to, by 64–metrowe mieszkanie stanowiło dla kogoś rezerwę, stało puste, służyło jedynie za magazyn mebli, podczas gdy inni latami czekają na lokal komunalny. Postanowiłem przeprowadzić remont i podzielić jedno duże mieszkanie na 2 mniejsze. Dyrektor ZGL zmagazynował meble pani Kosidło w bezpiecznym miejscu, gdzie będą uchronione od zniszczenia – zaznacza burmistrz.
Tymczasem lokatorka czuje się oszukana. – Głosowałam na pana burmistrza, wierzyłam że mi pomoże – przyznaje kobieta. W piątek wyjeżdża na turnus z niepełnosprawnym synem, a po powrocie, jeżeli będzie trzeba, znowu będzie pikietować. – Nie mam innego wyjścia. Bo mnie ignorują.