(fot. Archiwum Dziennika Wschodniego (portal, 28 października 2020 r.))
Przed tygodniem przedstawiliśmy pierwszą część listy piłkarskich reprezentantów Polski, wywodzących się z naszego regionu, stawiających pierwsze kroki w klubach zrzeszonych w Lubelskim Związku Piłki Nożnej (kiedyś – OZPN). Zakończyliśmy na Jacku Bąku, jednym z najwybitniejszych piłkarzy nie tylko rodem z Lubelszczyzny, ale i w krajowej historii. Dziś kontynuujemy wspomnienia, zaczynając od wychowanka łukowskich Orląt, który na MŚ zadebiutował na tej samej imprezie co Jacek; dwa mecze później.
Zagrał w Korei, strzelił Brazylii
27 sierpnia 1996 r. do grona reprezentantów Polski dołączył Cezary Kucharski. Wychowanek Orląt Łuków zadebiutował w meczu z Cyprem. Na stadionie w Bełchatowie padł remis 2:2. Łukowianin w 81. min zastąpił Marcina Mięciela (strzelca gola na 2:0, po wcześniejszym trafieniu Krzysztofa Warzychy). Czarek reprezentował wówczas barwy warszawskiej Legii, a powołanie otrzymał od Antoniego Piechniczka, który po raz drugi zdecydował się na prowadzenie reprezentacji (po sukcesach z lat osiemdziesiątych). Następne boiskowe reprezentacyjne wyzwanie łukowianin otrzymał od Janusza Wójcika, od razu w istotnym meczu eliminacji do mistrzostw świata. W Katowicach Polska wygrała 2:1 z Mołdawią, a Kucharski tym razem zmienił w 71. min Henryka Bałuszyńskiego (autor gola na 1:0, na 2:0 podwyższył Warzycha). To był drugi kwalifikacyjny mecz Polski, po inauguracyjnej porażce 1:2 w Anglii. Nasz napastnik wystąpił jeszcze w pięciu meczach kwalifikacyjnych tamtej kampanii (m.in. przeciw Włochom i w rewanżu z Anglikami – obydwa przegrane: 0:3 i 0:2), ale nigdy w pełnym wymiarze czasowym.
Po meczu z Paragwajem 8. lutego 1998 r. (0:4, grał do 41. min, zwalniając miejsce Arkadiuszowi Bąkowi) reprezentacyjna przygoda została przerwana. Wznowił ją w niezwykle istotnym momencie, tuż przed kształtowaniem się kadry na wyjazd na japońsko-koreańskie mistrzostwa świata w 2002 r. 18. maja kadra budowała formę w spotkaniu z Estonią (1:0 po trafieniu Macieja Żurawskiego), a legionista zmienił w 70. min Piotra Świerczewskiego (w przyszłości przez krótki okres trener Motoru). Czarek przekonał do siebie trenera Jerzego Engela, dzięki czemu jako trzeci z piłkarzy wychowanych w klubie naszego województwa zagrał na mistrzostwach świata (po multigwiazdorze Władysławie Żmudzie i innym Jacku Bąku, kolejnym wybitnym reprezentancie kraju, tyle że w przeciwieństwie do mistrza Władysława – bez medali; Jacek także na MŚ debiutował w Korei). Wychowanek Orląt wystąpił w trzecim meczu turnieju, przeciw USA, wygranym 3:1, na pożegnanie mistrzostw po wcześniejszych porażkach z gospodarzami (0:2) i pamiętnym laniu 0:4 z Portugalią. Na zakończenie trener Engel przemeblował skład, wystawiając Kucharskiemu. Zszedł z boiska w 65. min, zastąpiony przez Marcina Żewłakowa, który chwilę później strzelił gola na 3:0.
21 sierpnia 2002 r. krótką selekcjonerską karierę rozpoczynał Zbigniew Boniek. Polska zremisowała w Szczecinie 1:1 z Belgią, Kucharski wszedł na boisko po przerwie, zaliczając – jak czas pokazał – swoje ostatnie reprezentacyjne minuty. Karierę kończył z 17. występami, w których strzelił trzy gole: Cyprowi, Brazylii i Litwie. Z Brazylijczykami Polska przegrał 2:4, Kucharski trafił na 1:4 w 86. min, wynik ustalił Marek Citko, a gole na 3:0 i 4:0 strzelił sam wielki Ronaldo (przed nim Grzegorza Szamotulskiego pokonał Giovanni).
W historii klubowej na szersze wody wprowadzał Kucharskiego lubelski trener Janusz Gałek, sprowadzając do Siarki Tarnobrzeg, a następnie przyczyniając się do transferu do szwajcarskiego FC Arau (1994-95). Za granicami występował jeszcze krótko w hiszpańskim Sportingu Gijon (1997) i greckim Iraklisie Saloniki (2003-04). W Polsce najdłużej reprezentował Legię (w trzech seriach), zaliczył też wizytę w Stomilu Olsztyn i naszym łęczyńskim Górniku, w latach 2004-05.
Bramkarski tercet
Cezary Kucharski w jednym ze swoich występów w reprezentacji zagrał z Arkadiuszem Onyszko, kolejnym reprezentantem rodem z Lubelszczyzny. 24. września 1997 r. w Olsztynie na reprezentacyjny szlak wkraczał selekcjoner Janusz Wójcik. Polska wygrała 2:0, Kucharski otworzył wynik (ustalił Wojciech Kowalczyk), a Onyszko - wychowanek Lublinianki (wtedy reprezentujący poznańskiego Lecha) po przerwie zmienił w bramce Aleksandra Kłaka. Kolejnych powołań nie otrzymał. Był to jego drugi występ w narodowej reprezentacji, po debiucie w ekipie trenera Piechniczka (3:2 z Łotwą). Efektowną karierę Arka obszernie wspominaliśmy kilka tygodni wstecz, więc dziś na tym poprzestaniemy.
W naszym bramkarskim cyklu poświęciliśmy też sporo miejsca Jakubowi Wierzchowskiemu (kolejny wychowanek Lublinianki) i Przemysławowi Tytoniowi (wychowanek Hetmana Zamość), więc dziś również w ich przypadku przypominamy dziś jedynie najważniejsze punkty z kariery.
Kuba zadebiutował w reprezentacji Polski trenera Jerzeg Engela jako zawodnik chorzowskiego Ruchu. 15. listopada 2000 r. w 85. minucie meczu z Islandią na stadionie Wojska Polskiego w Warszawie w meczu zremisowanym 1:1 (gol Tomasza Frankowskiego w 62. min), zmieniając Adama Matyska. Po raz drugi i ostatni zaśpiewał Mazurka Dąbrowskiego stojąc na stadionowej murawie 10. lutego 2002 r. W towarzyskim meczu w Limassol na Cyprze Polska pokonała 2:1 Wyspy Owcze. W 76. min zwolnił miejsce debiutującemu w kadrze Wojciechowi Kowalewskiemu. Na wyjazd na MŚ w Korei i Japonii trener Engel zabrał Jerzego Dudka, Radosława Majdana i Adama Matyska.
Tytoń debiutował w reprezentacji 29. maja 2010 r. Otrzymał szansę od trenera Franciszka Smudy i zagrał w towarzyskim spotkaniu z Finlandią. Na stadionie w Kielcach widzowie nie zobaczyli goli. Reprezentacyjna przygoda Tytonia dobiegła końca 26. marca 2016. Polska zagrała… z Finlandią. Tym razem drużyna trenera Adama Nawałki wygrała 5:0, a zamościanin (reprezentujący wtedy VfB Stuttgart) po przerwie zastąpił Artura Boruca. Na EURO 2016 Tytoń nie pojechał. Trener Nawałka postawił na Szczęsnego, Boruca i Łukasza Fabiańskiego.
Wcześniej zamościanin zapisał się jednak w historii pamiętną obroną rzutu karnego w spotkaniu z Grecją, otwierającą mistrzostwa Europy na polskich i ukraińskich stadionach. 8. czerwca 2012 r. sędzia ukarał Wojciecha Szczęsnego czerwoną kartką. Trener Smuda musiał zdjąć zawodnika z pola, by wstawić między słupku zastępcę Szczęsnego. Tytoń formalnie zastąpił Macieja Rybusa i od razu stanął przed karkołomnym zadaniem – musiał bronić rzut karny. Zamościanin wygrał wojnę nerwów z Jorgosem Karangunisem. Polacy zremisowali 1:1, potrafieniu Roberta Lewandowskiego i wyrównaniu Dimítriosa Salpingídisa, zapisanym na konto strat Szczęsnego. Tytoń pozostał w bramce na dwa kolejne spotkania. Cztery dni później puścił gola w spotkaniu z Rosją. W 37. min pokonał go Ałan Dzagojew (wyrównał Jakub Błaszczykowski). Na koniec nieudanych dla Polski zawodów pokonał go Czech Petr Jiráček, w 72. min meczu we Wrocławiu. Polska przygoda z EURO 2012 dobiegła końca. Jego reprezentacyjny dorobek to 14. meczów.
Z Zamościa i Hrubieszowa
Debiuty Onyszki i Wierzchowskiego przedzielił debiut Mariusza Nosala, pierwszego zamojskiego reprezentanta kraju. 19. czerwca 1999 r. w towarzyskim meczu z Nową Zelandią w Bangkoku (0:0) na 20. minut przed końcem został zmieniony przez Igora Sypniewskiego. Grał wówczas w Odrze Wodzisław, do której przeniósł się po pięciu latach spędzonych w Górniku Zabrze. Na Śląsk wyjechał z Zamościa jako 17-latek. Grał też w Płocku, próbował też sił w AEK Larnaka na Cyprze. Po egzotycznym wyjeździe z kadrą nie przekonał do siebie kolejnych selekcjonerów.
Znacznie dłuższy reprezentacyjny staż zanotował Dawid Nowak. Wychowanek Unii Hrubieszów po doskonaleniu umiejętności w łódzkim SMS, próbie sił w Ciechocinku i Toruniu, zakotwiczył na dłużej w GKS Bełchatów. Właśnie jako bełchatowianin trafił do reprezentacji w 2008 r. 2. lutego Polska wygrała 1:0 w Finlandii (gol Adama Kokoszki), a w 73. min trener Leo Beenhakker wprowadził Nowaka za Pawła Brożka. Do kadry na ME’2008 hrubieszowianin nie załapał się, a do kadry wrócił w 2010 r. 17. stycznia trener Smuda wprowadził go do gry w 59. min za Jakuba Tosika. Polska przegrała 1:3, po honorowym trafieniu Sławomira Peszko. W tamtym roku Nowak wystąpił w jeszcze pięciu spotkaniach, bez większych sukcesów. 6. lutego 2011 r. trener Smuda po raz ostatni postawił na Dawida, dał mu 90. minut szans. Wychowanek Unii pożegnał się z koszulką z Białym Orłem zwycięstwem 1:0 w Mołdawii, dzięki trafieniu Dawida Plizgi.
Łęczyński duet
Przed Dawidem Nowakiem trener Beenhakker dostrzegł piłkarski błysk Grzegorza Bronowickiego. Wychowanek Górnika Łęczna posmakował gry w reprezentacji 7. października 2006 r. Polska walczyła o punkty kwalifikacji do ME’2008; skutecznie – pokonała 1:0 Kazachstan (gol Euzebiusza Smolarka). Bronowicki zagrał do ostatniej minuty (u boku Jacka Bąka) i zadomowił się w podstawowej jedenastce. W dużym stopniu dzięki znakomitemu występowi w swoim kolejnym reprezentacyjnym występie o kwalifikacyjne punkty, z Portugalią. 11. października Polska wygrała w Chorzowie 2:1 (dwa razy Smolarek), a nasz defensor zneutralizował mistrzowskie umiejętności Ronaldo. Zapowiadała się fantastyczna kariera, rozwijająca się niemal modelowo: nabieranie doświadczeń w Górniku, przeprowadzka do warszawskiej Legii, reprezentacyjny debiut, mocne miejsce w podstawowym składzie i transfer do serbskiej Crveny Zvezy Belgrad. Zagrał we wszystkich meczach kwalifikacyjnych, szykował się do wyjazdu na mistrzostwa Europy. Zdążył jeszcze wystąpić w trzech kontrolnych meczach - z Czechami, USA i Macedonią, ale na więcej nie pozwoliła kontuzja. Finały mistrzostw Europy przeszły koło nosa, a na 45. minutach gry przeciw Macedończykom zatrzymał się reprezentacyjny licznik, z 14. występami. Tylko i aż.
Śladem Bronowickiego ruszył Mariusz Pawelec. Także dzięki Leo. 15. grudnia 2007 r. Pawelec – już jako „górnik”, tyle że zabrzański, wszedł po przerwie za Grzegorza Bartczaka. Polska wygrała na wyjeździe z Bośnią i Hercegowiną 1:0 (Michał Goliński). Drugi test sprawdzający Beenhakker przeprowadził we Wronkach, 27. lutego 2008 r. W zwycięskim 2:0 z Estonią (Radosław Matusiak, Tomasz Zahorski – również z łęczyńskim epizodem w 2007 r.) Mariusz zagrał do 63. min, która okazała się jego ostatnią reprezentacyjną. Wkrótce z Zabrza przeniósł się do wrocławskiego Śląska – na zawsze (11. ekstraklasowych sezonów, w większości w roli podpory wrocławskiej defensywy).
Na tym łęczyńskie ślady w kadrze nie zakończyły się, o czym w kolejnym, ostatnim odcinku historii reprezentantów Polski rodem z Lubelszczyzny.
Na Wieniawie nie tylko bramkarze
Po Onyszce i Wierzchowski narodowe barwy reprezentował kolejny wychowanek Lublinianki, Tomasz Brzyski. W kadrze zobaczył go trener Smuda, powołując na Puchar Króla w Tajlandii. W przegranym spotkaniu z Danią 1:3 (Peszko) zmienił po przerwie Pawła Brożka, a w wygranej 3:1 z gospodarzami w końcówce zastąpił Macieja Rybusa. Mimo solidnej postawy w ekstraklasie, trener Smuda szukał reprezentantów w innym gronie. Do Brzyskiego powrócił dopiero Adam Nawałka. 15. listopada 2013 r. (0:2 ze Słowacją we Wrocławiu) Tomek (jako legionista) zastąpił w 67. min Adriana Mierzejewskiego, a cztery dni później w Poznaniu (0:0 z Irlandią) w 81. min wszedł za Waldemara Sobotę. 18. stycznia 2014 r. Polska otworzyła rok wyjazdową wygraną 3:0 z Norwegią. To w tym meczu lublinianin strzelił swojego jedynego reprezentacyjnego gola, otwierając wynik w 21. min. poprawili Michał Kucharczyk i Karol Linetty, a Brzyski w 78. min ustąpił miejsca Szymonowi Pawłowskiemu. 20. stycznia trener Nawałka był oszczędniejszy i dał Brzyskiemu dwie minuty (za Łukasza Madeja, byłego gracza Górnika) w zwycięskim 1:0 w Mołdawii (Paweł Brożek). Za to 5. marca było odwrotnie; w 89. min Brzyski zwolnił plac Marcinowi Komorowskiemu. I porażką 0:1 ze Szkocją zakończył reprezentacyjną karierę.
O wiele lepiej wiodło mu się w rywalizacji klubowej. Gdy po kilkusezonowym przekonywaniu do siebie trenerów w regionie (Orlęta Radzyń, Górnik Łęczna, testy w Motorze Lublin), dwusezonowym przetarciu w Radomiaku, wreszcie odżył w ekstraklasowej kieleckiej koronie. A później było już tylko lepiej – występy w Ruchu Chorzów, warszawskiej Polonii, a przede wszystkim w warszawskiej Legii, z którą trzykrotnie zostawał mistrzem Polski, jako gracz czołowy. Był jeszcze sezon w Cracovii, a z ekstraklasą żegnał się w barwach spadającej z ligi Sandecji Nowy Sącz. Na rozbrat z futbolem wybrał rodzinne strony (Motor, Chełmianka i… Lublinianka – historia zatoczyła koło).
CZĘŚĆ TRZECIA (OSTATNIA) – ZA TYDZIEŃ
Publikacja oparta na materiałach do książki o ponad stuletniej historii piłki nożnej na Lubelszczyźnie, przygotowywanej przez Dziennik Wschodni, autorstwa red. Mariusza Giezka