Rok 2021 dla handlujących maszynami i ciągnikami rolniczymi był najlepszy od siedmiu lat. Sprzedaż nowych traktorów wyniosła 14 074 sztuki i to mimo trwającej pandemii i problemów z dostępnością traktorów na rynku.
Według wyliczeń firmy Martin & Jacob wynik ten jest o ponad 42 proc. lepszy niż przed rokiem. Na dynamiczny wzrost wpływ miały inflacja i spadek wartości pieniądza. Rolnicy uciekali więc z oszczędnościami w inwestycje, spodziewając się dalszego wzrostu cen. Problemy z dostawami komponentów i wydłużające się terminy dostaw nowych maszyn wpłynęły również na wzrost importu używanych ciągników.
– Rolnicy mieli dosyć dobre zarobki, bo ceny płodów rolnych były stosunkowo wysokie, więc postanowili je zainwestować. Mimo że ciągniki są drogie i ich ceny wzrosły, dalej kupowali nowe maszyny, mając na uwadze, że taniej już nie będzie – ocenia Tomasz Rybak, menedżer projektu AgriTrac w firmie Martin & Jacob.
Ostatni raz sprzedaż na poziomie 14 tys. sztuk była 2014 roku. Dla porównania w 2020 roku rolnicy zarejestrowali niecałe 9,9 tys. ciągników. Liderem sprzedaży nowych traktorów kolejny rok z rzędu był New Holland. To jedyna marka, która przebiła poziom 2 tys. sztuk, osiągając wynik 2521 ciągników. To poprawa o blisko 40 proc. rok do roku. Drugie miejsce pod względem sprzedaży zajęła Kubota, odnotowując 1673 rejestracje, co jest rekordowym wynikiem w historii jej obecności na polskim rynku. John Deere obronił trzecią pozycję z wynikiem 1416 sztuk, również poprawiając swoje wyniki w stosunku do ubiegłego. Trzy czołowe marki odpowiadają za 40 proc. rynku.
– Rolnicy już od kilku lat stawiają na ten bardzo popularny segment w Polsce, którym jest 100-130 koni mechanicznych i to maszyny z tego zakresu były najczęściej wybierane. Drugim popularnym segmentem były trochę mniejsze maszyny: 75-99 koni mechanicznych, czyli bardzo blisko tego największego segmentu. Średnia moc zarejestrowanego nowego ciągnika wynosiła około 111 koni mechanicznych, czyli rolnicy stawiają na średniej mocy ciągniki rolnicze – mówi Rybak.
Jak podkreśla, producentów ciągników nie ominęły problemy, z którymi boryka się cała branża motoryzacyjna, związane z dostępnością komponentów i opóźnieniami w dostawach maszyn. W tym roku może być podobnie, więc trudno prognozować poziomy sprzedaży.
– Z rozmów z dostawcami, producentami czy importerami maszyn wynika, że rok 2022 może być jeszcze gorszy pod względem dostępności ciągników. Nikt nie wie do końca, jak kolejne odmiany wirusa wpłyną na łańcuchy dostaw i produkcji, czy państwa pójdą ścieżką otwartości, czy jednak będą się zabezpieczać i wprowadzać twarde lockdowny. To może spowodować, że łańcuch dostaw będzie jeszcze bardziej przerwany – mówi menedżer projektu AgriTrac. – Rynek wskazuje, że 2022 rok będzie trochę słabszy. Wiele czynników na to wpłynie, ale nie będą to takie spadki, jakie mieliśmy w 2015 roku w porównaniu z 2016 rokiem, kiedy rynek tąpnął o blisko 40 proc.
Problemy z dostawami znacząco wpłynęły na rynek importowanych, używanych ciągników rolniczych. – Z zagranicy przyjechało do nas ok. 19 tys. ciągników. To ogromna liczba. Import był o ok. 2 tys. maszyn większy w porównaniu do poprzedniego roku – wylicza Tomasz Rybak.
Co ciekawe, kupowane jeszcze 7-8 lat temu ciągniki używane miały średnio 25-30 lat. Dziś to już rzadkość.
– Tendencja się zmieniła. Jeżeli rolnicy zdecydują się na zakup importowanego ciągnika, to jest to około 15–18-letnia maszyna – mówi ekspert.