(fot. IUNG)
W tym roku to właśnie województwo lubelskie jest najbardziej dotknięte niedostatkiem wody. Według Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa, straty w plonach zbóż ozimych wyniosą średnio 10, a jarych nawet do 17 procent. Najgorzej jest w okolicach Chełma.
Ostatni komunikat IUNG w Puławach nie pozostawia złudzeń. W naszym województwie susza w tym roku wystąpiła w 187 z 213 gmin, czyli w niemal 90 procentach samorządów. Najgorsza sytuacja pod względem ilości opadów jest na wschodzie, w okolicach Chełma i Włodawy. Na szczęście tam występują na ogół lepszej jakości gleby, które są bardziej odporne na tego rodzaju zagrożenia.
Jak mówi prof. Andrzej Doroszewski z puławskiego instytutu, autor raportu, takie zjawiska w naszym kraju odnotowywane są od lat.
– Suszę notujemy nieprzerwanie od 1980 roku, czyli przez ostatnich 37 lat. Oczywiście dotyka ona różne regiony i uprawy, ale to zagrożenie jest z nami cały czas. Trudno ustalić, gdzie wystąpi. Przed laty najczęściej były to Kujawy, Podlasie i Mazowsze. W tym roku jest to Lubelskie, a także Świętokrzyskie i częściowo Podkarpackie – mówi profesor, który przyczyn suszy upatruje w rosnącej średniej temperaturze odnotowywanej także w Polsce. – Przez ostatnie sto lat ta średnia urosła o 1 stopień Celsjusza, co wpłynęło na zwiększenie parowania, przy jednoczesnym obniżeniu ilości opadów, stąd ubytek wody – tłumaczy Andrzej Doroszewski.
Ten ubytek dla roślin, w szczególności zbóż, najbardziej dotkliwy był wiosną. I ta susza przełoży się na konkretne, wyliczalne straty w plonach. Dla przykładu zbiory żyta w naszym województwie będą mniejsze średnio o 7 procent, pszenicy ozimej o 6, rzepaku i jęczmienia jarego o 13, a owsa nawet o 17 procent. I nawet jeśli wkrótce ilość opadów wzrośnie, nie będzie miało to już większego znaczenia, bo kluczowy był okres wiosenny.
Na szczęście, ocieplanie się klimatu ma także swoje pozytywne strony. W Polsce, na coraz większym obszarze kraju, możliwa jest uprawa roślin, które jeszcze pół wieku wcześniej by się nie przyjęły. Chodzi m.in. o kukurydzę, soję, sorgo, czy winorośl. W związku z tym, że południe Europy „wysusza się” znacznie szybciej, to właśnie nasi rolnicy mogą ten naturalny proces wykorzystać.