Sadownicy narzekają na niską cenę skupu malin i czarnej porzeczki. A związkowcy apelują do rolników by nie sprzedawali owoców
Po stronie plantatorów stanął Związek Sadowników Rzeczpospolitej Polskiej. – W związku brakiem perspektyw wzrostu cen malin, porzeczek oraz niepewną sytuacją wiśni wzywamy wszystkich producentów do wstrzymania dostaw owoców do punktów skupu – apelowali już na początku lipca związkowcy. – Prognozowane ceny za malinę, poniżej 2 zł/kg i na inne owoce to kpina i działanie na zasadzie "ile jeszcze naiwni rolnicy wytrzymają”.
Od tego czasu niewiele się zmieniło. – W dalszym ciągu sytuacja jest zła. Za kilogram, malin skupy płacą od 2,10 zł do 2,50 zł/kg, a czarnej porzeczki w granicach 1,30 – 1,50 zł. Ciekawy jestem jak to się stało, że za czarną porzeczkę w ubiegłym roku płacono aż 5 zł/kg – dziwi się Marian Smentek, sekretarz Związku Sadowników PR. – Skup wiśni dopiero się rozpoczął z ceną 2,50 zł za kg. Na tą chwilę nie jest ona zła, ale to dopiero początek zbioru – dodaje.
Na tym problemy sadowników się nie kończą. – Plantator jadąc na skup z zebranymi w ciągu dnia owocami do ostatniej chwili nie wie, jaka jest cena – dodaje Smentek. – W większości skupów cena w ogóle nie jest podawana. A jeśli jest, to dopiero wieczorem, a nie rano, kiedy rozpoczyna się zbiór.
Sprzymierzeńcem rolników nie jest też pogoda. W gminie Dzierzkowice w powiecie kraśnickim, w niedzielę w nocy przeszła gwałtowana burza z gradem.
– To trwało jakieś 10-15 minut, ale straty w uprawach są ogromne. W przypadku rzepaku, którego mam 8 hektarów straty są stuprocentowe, podobnie jak w przypadku 10 ha czarnej porzeczki. Wszystko zniszczone. Zbita jest też wiśnia– rozkłada ręce Wojciech Racławski, rolnik z Dzierzkowic.
Jak to wpłynie na rynek? – Na razie trudno to ocenić. Najpierw trzeba ocenić straty – mówi Dariusz Mróz, wiceprezes spółki Agram SA z Lublina.
Przedstawiciele zakładów przetwórczych podkreślają, że rynek podaży i popytu owoców miękkich jest nieuregulowany. Brakuje regulacji na linii zakład produkcyjny – producent.
– Nie jest je łatwo wprowadzić z powodów wielu podmiotów – tłumaczy Mróz. I dodaje: –Wysoka cena kreuje produkcję, którą trudno zakładom zagospodarować.
Czy rekompensatą za poniesione straty mogą być unijne dopłaty do owoców miękkich? Zdaniem sadowników dotacje pokrywają tylko część kosztów. – W tym roku dopłata będzie w granicach 400 euro do hektara uprawy, a zbiera się z niej 6-7 ton owoców – wylicza Smentek.
Dopłat nie dostaną wszyscy. Są one przyznawane do powierzchni uprawy deklarowanej w 2008 r. Osoby, które po tym terminie założyły lub powiększyli plantację, pieniędzy już nie dostaną.