Nie doszło dzisiaj do spotkania rolników z województw lubelskiego, świętokrzyskiego i małopolskiego z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Chcieli mu przekazać pięć postulatów-intencji dotyczących uzdrowienia przemysłu rolno-spożywczego. Złożyli je w biurze prezesa PiS przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie.
Był to rodzaj religijno-politycznego manifestu. Siedmiu rolników wyruszyło w czwartek z Puław do Warszawy. Wzięli ze sobą drewniany krzyż. Jechali samochodami, ale każdy z uczestników tej niecodziennej „drogi krzyżowej” miał przejść piechotą ok. 30-50 km. Rolnicy wymieniali się tak, żeby w każdej chwili, także w nocy, przynajmniej jedna osoba maszerowała. Do stolicy dotarli dzisiaj ok. godz. 10, po 25 godzinach.
– Najważniejsza była dla nas droga krzyżowa. Traktowaliśmy to przede wszystkim jako przeżycie duchowe – tłumaczy Rafał Suszek z gminy Kazimierz Dolny, jeden z uczestników i organizatorów marszu. - Spotkanie z prezesem Kaczyńskim było sprawą drugorzędną. Spodziewaliśmy się takiego scenariusza, bo rozumiemy, że prezes Kaczyński jest bardzo zajęty. Nie jest to dla nas żaden afront.
Suszek zaznacza, że nie była to kampania polityczna. – Nikt z nas nie startuje w żadnych wyborach i nie jest związany z żadną partią polityczną. Chodzi o poparcie dla batalii o polskie rolnictwo – podkreśla.
Rolnicy chcą, żeby szef rządzącej partii wstawił się za ich kolegami, którym grożą kary za protesty organizowane w Warszawie. Domagają się również podwyższenia cen skupu produktów rolnych, większej kontroli importowanej żywności, wzrostu nakładu na rolnictwo do 1,2 proc. PKB oraz wprowadzenia przepisów nakładających na sklepy wielkopowierzchniowe obowiązek sprzedaży polskich produktów rolnych na poziomie minimum 50 proc. w stosunku do zagranicznych.
Rolnicy skarżą się także na jakość importowanej żywności, która ich zdaniem podlega zbyt małej kontroli. Ponadto, wskazują na to, że duże, często zagraniczne sieci handlowe niechętnie oferują polskie produkty, na czym cierpią polscy producenci, m.in. owoców miękkich.