(fot. SPPZiW)
Przerażenie zabijanych świń, specjalne szczypce do rażenia prądem i rozebrani do połowy panowie ciągnący martwe zwierzęta przez chlewnię. Takie sceny można zobaczyć na filmie udostępnionym przez Stowarzyszenie Polskich Producentów Ziemniaków i Warzyw. A wojewódzkie służby weterynaryjne przyznają, że jest problem z ekipami, które mają zabijać świnie zagrożone ASF.
Zgodnie z przepisami wybijać należy nie tylko świnie zarażone Afrykańskim Pomorem Świń (ASF), ale również te w promieniu 3 kilometrów od ogniska, tak aby wirus się nie rozprzestrzeniał. Przechodzili już przez to rolnicy z powiatu bialskiego, teraz zmagają się z tym ci z innych regionów województwa.
– Minister rolnictwa oskarża rolników o rozprzestrzenianie się ASF. Tymczasem to urzędnicy są nieudolni. Służby łamią procedury. Rolnicy i świnie cierpią – głosi podpis pod filmem stowarzyszenia.
Widać tu świnie rażone prądem, słychać ich kwik. Da się też zauważyć półnagich panów, którzy ciągną zabite zwierzęta. A potem świnie leżące pokotem przed chlewnią i ładowane do kontenera. – Brak słów. Aż się rozpłakałem – pisze internauta. – To jest sadystyczne znęcanie się nad zwierzętami, kto na to pozwala? – zastanawia się kolejna osoba.
Michał Kołodziejczak, przewodniczący Stowarzyszenia Polskich Producentów Ziemniaków i Warzyw, które od kilku tygodni wspiera rolników zmagających się z ASF, zapewnia, że materiał nagrano w chlewni w województwie lubelskim. nie chce jednak podać nazwy miejscowości.
– Pan minister rolnictwa mówi, że to rolnicy nie spełniają zasad bioasekuracji, że to oni są czynnikiem rozprzestrzeniania się wirusa. A tutaj na filmie widzimy, kto nie spełnia tych zasad. Zresztą jak mogą być spełnione, skoro ci ludzie są częściowo bez ubrań – podkreśla Kołodziejczak. – Chcieliśmy w ten sposób pokazać sposób działania tych służb, jak obchodzą sie ze zwierzętami i z ludźmi. Te świnie autentycznie cierpią, słychać jak płaczą – dodaje przewodniczący i zapowiada, że stowarzyszenie będzie publikować kolejne filmy.
Wojewódzki Inspektorat Weterynaryjny w Lublinie przyznaje, że ma braki profesjonalnych ekip do zabijania świń. – Bardzo potrzebujemy takiej pomocy, bo młode lekarki nie poradzą sobie z trzymaniem świni. Próbujemy zdobyć pomoc, ale mamy niewielki wybór. Lekarze powiatowi się na to skarżą – nie ukrywa Katarzyna Szczubiał z WIW. Filmu nie widziała, ale domyśla się, że mogą to być ludzie „z łapanki”.
Dodaje jednak, że odbywa się to pod nadzorem takiej inspekcji. – Nie mamy profesjonalnych ekip do tego – zaznacza. Poza tym, jak podkreśla, w ognisku, gdzie wykryto ASF, na bioasekurację jest już za późno. – To oznacza, że tam już ten wirus jest. Ważne, aby po zakończeniu akcji ludzie się przebrali. A metoda zabijania kleszczami z prądem jest zgodna z prawem – przyznaje Szczubiał. I nie ukrywa, że to wszystko zostawia ślad w psychice weterynarzy. – My lubimy zwierzęta i nienawidzimy zabijania. Ale mamy wiedzę i świadomość, dlaczego to robimy.
Kolejne ogniska
W czwartek wykryto kolejne ogniska ASF w naszym województwie, dwa z nich są położone w gminie Ulan Majorat w powiecie radzyńskim – w jednym z nich hodowano 47 świń, a w drugim – 53. W trzecim gospodarstwie położnym w gminie Dorohusk w powiecie chełmskim utrzymywano 13 świń. Kilka dni temu minister rolnictwa zapowiedział, że pieniądze planowane na budowę płotu wzdłuż wschodniej granicy będą przeznaczone właśnie na bioasekurację oraz dopłaty dla myśliwych, którzy zajmują się odstrzałem dzików.
Film opublikowany przez Stowarzyszenie Polskich Producentów Ziemniaków i Warzyw: UWAGA ZAWIERA DRASTYCZNE SCENY! - TUTAJ