Upatrują sobie świeżo wyremontowane mieszkanie, wnoszą swoje rzeczy i czują się jak u siebie w domu. Dzicy lokatorzy zajmują już ponad 300 mieszkań komunalnych, a miasto ma duży kłopot z odzyskaniem kontroli nad tymi lokalami. Z problemem będzie musiała się zmierzyć Rada Miasta
– W roku 2018 ujawniliśmy 33 takie przypadki, a w roku 2019 było ich 34 – mówi Łukasz Bilik, rzecznik Zarządu Nieruchomości Komunalnych.
Do nielegalnego zasiedlania mieszkań dochodzi tam, gdzie miasto ma najwięcej lokali: na Kalinowszczyźnie, Tatarach i Bronowicach.
Okazuje się, że „dzicy lokatorzy” zajmują zazwyczaj świeżo wyremontowane mieszkania. Często się zdarza, że przez dłuższy czas obserwują dany lokal i widzą, gdzie się odbywa remont i kiedy się kończy.
Pozbycie się dzikich lokatorów jest w praktyce wyjątkowo trudne. – Można poprosić taką osobę o opuszczenie mieszkania, ale nie można użyć siły – wyjaśnia Ewa Lipińska, dyrektor Wydziału Spraw Mieszkaniowych. – Prowadzenie rozmów tylko sporadycznie daje skutek. Jest powołana komisja, która jedzie do takiego lokalu, prowadzi rozmowy i przedstawia możliwe konsekwencje. W większości wypadków nie daje to żadnego rezultatu. Mieliśmy dosłownie kilka sytuacji, gdy jakaś osoba opuściła lokal po rozmowie.
O każdym takim przypadku miejscy urzędnicy zawiadamiają policję lub prokuraturę. – Problemem jest to, że dostajemy potem postanowienia o odmowie wszczęcia śledztwa ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu – mówi Bilik. – Składamy wtedy zażalenia, ale zwykle bezskutecznie.
Lokatorzy, którzy w ten sposób „wprowadzili się” do mieszkania komunalnego powinni płacić miastu odszkodowanie za „bezumowne korzystanie” z lokalu. Jest to równowartość czynszu, który płaciłby zwykły, legalny najemca.
Odzyskanie przez miasto kontroli nad mieszkaniem jest możliwe tylko na drodze sądowej po złożeniu pozwu eksmisyjnego. Takie sprawy ciągną się bardzo długo.
– W roku 2018 złożyliśmy 33 takie pozwy, w zeszłym roku 34, sprawy jeszcze się nie zakończyły – przyznaje Bilik.
W zeszłym roku udało się odzyskać zaledwie… trzy mieszkania, chociaż obyło się bez dramatycznych scen towarzyszących eksmisjom. – Po otrzymaniu wyroków eksmisyjnych lokatorzy sami opuścili lokale – mówi rzecznik ZNK. Miejska jednostka zarządza 9100 mieszkaniami. – Z czego 320 jest zajętych samowolnie.
Z problemem dzikich lokatorów ma się zmierzyć Rada Miasta. W harmonogramie jej posiedzeń na rok 2020 znalazła się wzmianka o uchwaleniu „nowej procedury związanej z usuwaniem osób zajmujących nielegalnie lokale mieszkalne”. Na razie nie wiadomo, jak taka procedura miałaby wyglądać, ani kiedy ma być uchwalana.
Ci, którzy zajęli na dziko miejski lokal, praktycznie tracą szanse na późniejsze przyznanie lokalu komunalnego w zwykłym trybie. – Ich szanse są znikome – potwierdza Lipińska.