Niecodzienne ogłoszenie o pracę pojawiło się na stronie Powiatowego Urzędu Pracy. Etat czeka na pilota instruktora wojskowego odrzutowca. Miejsce pracy - Dęblin. To nie jest żart. Wszystkiemu winne okazują się przepisy ustawy o zatrudnieniu cudzoziemców.
Jeśli jakiś pilot z doświadczeniem w lataniu odrzutowcami F16 oraz M 346, uprawnieniami instruktorskimi, wyższym wykształceniem i biegłym angielskim akurat nie miałby pracy i postanowił zajrzeć na stronę ryckiego pośredniaka to znalazłby na niej ofertę dla siebie. Zgodnie z treścią ogłoszenia praca na pilota czeka w Dęblinie. W grę wchodzi cały etat, praca na czas nieokreślony, 40 godzin tygodniowo, za wynagrodzenie "do 10 tys. zł brutto". Do obowiązków pracownika należeć będzie m.in. prowadzenie szkoleń pilotów "Bielików", czyli odrzutowców M 346, jakimi dysponuje 41 Baza Lotnictwa Szkolnego w Dęblinie, prowadzenie zajęć teoretycznych, zajęć na symulatorze oraz praktycznych w powietrzu.
To nie fake
Czy to znaczy, że w Dęblinie nie tylko brakuje pilotów, ale ten brak jest tak dramatyczny, że zdecydowano o poszukiwaniach w pośredniaku? O sprawę zapytaliśmy rzecznika 41 BLSz.
– To ogłoszenie jest prawdziwe, ale pilotów nam nie brakuje. Doszło do pewnego nieporozumienia – mówi mjr Sebastian Szymanek, odsyłając nas do rzecznika 4 Skrzydła Lotnictwa Szkolnego.
– Ogłoszenie nie jest nasze, tylko firmy Leonardo, która prowadzi program wymiany doświadczeń. Poszukuje pilota-instruktora z doświadczeniem na samolotach nowych generacji. Dzięki zatrudnieniu ich w Dęblinie, nasi piloci, w celu podnoszenia swoich umiejętności, nie będą musieli wyjeżdżać do innych krajów – tłumaczy kpt Ewa Złotnicka.
Chodzi o finansowany ze środków NATO program uruchomiony w zeszłym roku przez Siły Powietrzne RP. Jak czytamy w oświadczeniu dęblińskiej bazy, jego celem jest zwiększanie zdolności szkoleniowych, w tym kompetencji bojowych przez wojskowych pilotów-instruktorów z 41 BLSz, którzy kształcą przyszłych pilotów F16 i F35.
NATO poszło do pośredniaka
Dlaczego zatem NATO korzysta z usług ryckiego pośredniaka? Wszystkiemu winne są przepisy ustawy o zatrudnieniu cudzoziemców. Zgodnie z nimi, jeśli pracodawca w Polsce ma zamiar zatrudnić cudzoziemca, powinien wcześniej udowodnić, że nie może sięgnąć po taką osobę z lokalnego rynku pracy.
– Pracodawca uzyskuje wtedy zgodę na zatrudnienie cudzoziemca od wojewody. Warunkiem jest informacja starosty mówiąca o tym, że w danym powiecie nie ma osób bezrobotnych spełniających podane wymagania. Sprawdza to urząd pracy poprzez test rynku pracy, czyli umieszczenie ogłoszenia – tłumaczy Piotr Gałkowski, dyrektor PUP w Rykach. – Musimy to robić nawet wtedy, jeśli z powodu podanych kryteriów, możemy założyć, że nie znajdziemy żadnej osoby, która je spełni. Takie są przepisy – dodaje.
Jak dotąd żadnej instruktor pilotów bojowych na samolotach nowej generacji w ryckim urzędzie pracy jeszcze się nie pojawił. Jeśli to się zmieni, PUP zapewnia, że skontaktuje go z ogłoszeniodawcą.