Nie ma dnia, żeby nie dochodziło tutaj do pomyłek ze strony kierowców, którzy zamiast w kierunku Żyrzyna, wjeżdżają w ślepą uliczkę - drogę serwisową kończącą się w lesie. O zmiany organizacji ruchu przed wiaduktem nad S17 w okolicach Moszczanki apelują okoliczni mieszkańcy.
Problem dotyczy niewłaściwego oznakowania skrzyżowania starej „siedemnastki” z jedną z dróg serwisowych tuż przed wiaduktem prowadzącym nad drogą ekspresową, około kilometra za rondem w Moszczance. Kierowcy zmierzający od Ryk w kierunku Lublina po starej nitce powinni kierować się na Żyrzyn, czyli skręcić w lewo. Szkopuł w tym, że o ile miejscowi doskonale znają tę miejscowość, tak już kierowcom z dalszych stron kraju i zagranicy, ta nazwa niewiele mówi.
Zdarza się więc, że kierowcy, zamiast skręcić i przejechać przez wiadukt, omyłkowo jadą prosto. O tym, że wjeżdżają w ten sposób na wąską drogę serwisową zakończoną po ok. kilometrze zamkniętą bramą - nie ostrzega ich żaden znak.
– Tutaj co chwilę dochodzi do tego, że kierowcy wjeżdżają w ślepą ulicę. Myślą, że ta droga prowadzi do starej siedemnastki, a tak naprawdę wiedzie w pola. To jest dojazd dla rolników. Asfalt nagle się kończy i mają problem. Ostatnio widziałem, jak w tę drogę z prędkością może 90 km/h wjechała ciężarówka. Po chwili słychać było tylko pisk opon – mówi nam pan Piotr, w przeszłości zawodowy kierowca.
Jego słowa potwierdza pracownica pobliskiej stacji paliw. – Z naszych okien często widzimy, jak kierowcy przez pomyłkę wjeżdżają w tę drogę. To się dzieje bardzo często. Wystarczy chwilę przystanąć i popatrzeć – mówi kobieta.
Spostrzeżenia mieszkańców zweryfikowaliśmy na miejscu. Nie minęło 5 minut od naszego przyjazdu, a w ślepą uliczkę wjechała rosyjska ciężarówka oraz osobówka na krakowskich numerach rejestracyjnych. Kierowca z południa Polski po chwili wracał. Znacznie więcej czasu na zmianę kierunku ruchu potrzebował kierowca rosyjskiego TIR-a, który utknął tuż przed zamkniętą bramą. Na pytanie, dlaczego pojechał prosto stwierdził, że taką trasę pokazała mu nawigacja.
Sprawą niejasnego oznakowania pechowego miejsca zajęła się już Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.
– Wprowadziliśmy dodatkowe oznakowanie informujące, że droga na wprost jest drogą bez przejazdu – mówi Łukasz Minkiewicz z lubelskiego oddziału GDDKiA.