Krzysztof Żuk nie mógł być jednocześnie prezydentem Lublina i zasiadać w radzie nadzorczej PZU Życie, a wojewoda słusznie próbował go za to pozbawić władzy. Tak orzekł Naczelny Sąd Administracyjny. Wyrok jest prawomocny, ale ta porażka ma dla prezydenta już tylko wizerunkowe znaczenie
Cieszę się, że sprawiedliwości stało się zadość – komentuje na Twitterze wojewoda Przemysław Czarnek, który na dzisiejszy poranek zwołał w tej sprawie specjalną konferencję prasową.
– Prawomocne wyroki sądów wymagają uszanowania – przyznaje prezydent Krzysztof Żuk, ale zastrzega, że „w żaden sposób nie zgadza się” z orzeczeniem sądu.
Gdyby niekorzystny dla Żuka prawomocny wyrok zapadł wcześniej, wtedy straciłby stanowisko prezydenta. Teraz mu to nie grozi, bo przegrany spór dotyczył poprzedniej kadencji, a nie obecnej, wywalczonej w jesiennych wyborach samorządowych.
Porażka może być za to bolesna wizerunkowo dla prezydenta. Ani on, ani jego prawnicy nie przekonali sądu do tego, że stanowisko, które zajmował w spółce PZU Życie, można zaliczyć do wyjątków od zakazu zapisanego w tzw. ustawie antykorupcyjnej. Z tytułu zasiadania w radzie nadzorczej jego dochód za dwa lata wyniósł około 250 tys. zł.
Wspomniana ustawa, w dużym uproszczeniu, zabrania samorządowcom zajmowania stanowisk w komercyjnych spółkach. Zakaz nie dotyczy firm, w których Skarb Państwa ma ponad 50 proc. udziałów. W przypadku PZU Życie udział ten wynosił niewiele ponad 35 proc., co wytknęła kontrola Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Na tej podstawie CBA wezwało Radę Miasta do stwierdzenia, że Krzysztof Żuk przestał być prezydentem. Ponieważ jego zwolennicy mieli w radzie przewagę, taka uchwała nie zapadła, więc wojewoda (było to w lutym 2017 r.) wydał „zarządzenie zastępcze” odsuwające Żuka od władzy. Zarządzenie nie zadziałało, bo zostało zaskarżone do sądu zarówno przez prezydenta, jak też przez Radę Miasta.
W sądzie prezydent przekonywał, że nie złamał prawa, bo chociaż państwo miało w PZU Życie mniej niż 50 proc. udziałów, to miało jednak większość głosów na walnym zgromadzeniu. Wojewódzki Sąd Administracyjny nie zgodził się z taką interpretacją ustawowego wyjątku od zakazu.
– Ten przepis jest bardzo prosty i bardzo klarowny – mówiła sędzia Marta Laskowska-Pietrzak, uzasadniając listopadowy wyrok, w którym sąd przyznał rację wojewodzie. – Nie miał innej możliwości, tylko wydać rozstrzygnięcie.
Prezydent nie dał za wygraną i zaskarżył wyrok do wyższej instancji. To samo zrobił przedstawiciel miasta. W poniedziałek Naczelny Sąd Administracyjny oddalił obie skargi i utrzymał w mocy listopadowy wyrok.
Krzysztof Żuk przekonuje jednak, że wojewoda opierał się na „niekompletnych” materiałach od CBA i „podejmował wyłącznie działania zmierzające do potwierdzenia” tezy postawionej przez agentów. – Sądy obu instancji przeszły nad tym do porządku dziennego – ocenia dziś prezydent.