Za kradzież samochodu osobowego odpowie 31-letni mieszkaniec Warszawy. Ukrył się przed policjantami na strychu pod pierzyną, a jego żona stwierdziła, że go nie zna
Do kradzieży hybrydowej toyoty yaris doszło jeszcze we wrześniu na jednym z parkingów na lubelskich Czubach. Właściciel auta oszacował straty na 70 tys. złotych.
Policjanci wpadli na trop złodzieja. W poniedziałek rano zapukali do jednego z domów w Warszawie. Tam zastali żonę 31-latka, która oświadczyła, że nie zna osoby, której poszukuje policja. Wtedy policjanci przeszukali mieszkanie.
- Na strychu ich uwagę zwróciła świeżo ułożona pierzyna. Gdy policjanci pod nią zajrzeli okazało się, że siedzi tam 31-latek. Dodatkowo podczas przeszukania zabezpieczono kluczyki do samochodów oraz urządzenia wykorzystywane przy włamaniach - wyjaśnia kom. Kamil Gołębiowski z lubelskiej policji.
Mężczyzna został zatrzymany. Wczoraj usłyszał zarzuty i został tymczasowo aresztowany. Śledczy podejrzewają, że 31-latek może mieć związek z podobnymi kradzieżami pojazdów hybrydowych na terenie kraju.
Mężczyźnie może grozić do 10 lat więzienia.