„Pamiętaj, jak skończył Emil Czeczko” – taki apel do „zdrajców Polski” z grafiką przedstawiającą wisielczą pętlę wystosował Marek Kuna, społeczny doradca ministra edukacji i nauki, na co dzień rzecznik prasowy Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Lublinie.
W sobotę wieczorem Marek Kuna zamieścił na Twitterze grafikę przedstawiającą stryczek z napisem „Pamiętaj, jak skończył Emil Czeczko”. To były żołnierz 11. Mazurskiego Pułku Artylerii w Węgorzewie, który w grudniu ubiegłego roku zdezerterował i poprosił o azyl na Białorusi. W tamtejszych reżimowych mediach udzielał wywiadów, w których zarzucał polskim strażnikom granicznym i wojsku „nieludzkie traktowanie uchodźców”, którzy kilka miesięcy temu próbowali przekroczyć polsko-białoruską granicę. W ostatni czwartek jego ciało znaleziono w jego mieszkaniu w Mińsku. Białoruski komitet śledczy poinformował, że rozważa różne wersje wydarzeń, z zabójstwem włącznie.
Kuna do swojego wpisu dołączył przekaz dla polityków i działaczy opozycji. „Przesłanie do wszystkich zdrajców Polski tusków, lisów, giertychów, budków, laksów, matczaków, kohutów” – napisał przy zdjęciu stryczka (pisownia oryginalna). W niedzielę po tym, jak post zaczęli publikować politycy opozycji, doradca ministra Przemysława Czarnka usunął kontrowersyjny wpis i opublikował kolejny, w którym – na swój sposób – przeprosił za swoje słowa.
„ Z prywatnego konta usunąłem wpis, w którym na przykładzie wskazałem, co robią obce służby z zrekrutowanymi i wykorzystanymi agentami. Tyle! Reszta to nadinterpretacja i manipulacja. Urażonych przepraszam” – napisał.
Z autorem postu nie udało nam się w poniedziałek skontaktować, nie odbierał telefonu.
Marek Kuna od kwietnia ubiegłego roku jest doradcą społecznym Przemysława Czarnka (PiS). W jego mediach społecznościowych widać zresztą fascynację osobą ministra edukacji i nauki. Na swoim profilu na Twitterze ma wiele z nim wiele zdjęć, w tym jedno, które do niedawna pełniło role profilowego. Po tym, jak wokół wpisu zrobiło się głośno, Kuna zmienił je na obrazek przedstawiający flagę Polski i Ukrainy.
Co na to minister?
Czarnkowi wpis współpracownika się nie spodobał. – Nie aprobuję tego rodzaju debaty. Wiem, że pan Kuna zareagował i wytłumaczył, o co mu chodziło. Odbyłem z nim rozmowę, o dalszych konsekwencjach będziemy rozmawiać – mówi Dziennikowi minister.
Inaczej do sprawy podchodzi „etatowy” przełożony Kuny, który na co dzień jest rzecznikiem prasowym Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Lublinie. – Byłbym skłonny to skomentować, gdyby ten wpis został zamieszczony w godzinach pracy, a autor podpisał się pod nim jako urzędnik. To była prywatna opinia wyrażona w prywatnym czasie – mówi nam Andrzej Pruszkowski, dyrektor WUP. I zaznacza, że kontrowersyjna wypowiedź zniknęła z Internetu. – W tej sytuacji nie mam się do czego odnosić – podsumowuje.