Lekarka i pielęgniarka z Lublina zostały skazane za narażenie życia pacjentki. Zajmowały się starszą panią, chorą na serce. Po dziewięciu godzinach na izbie przyjęć kobieta zmarła.
Zakończony właśnie proces dotyczył wydarzeń, do których doszło w maju 2016r. 69-letnia pani Zdzisława trafiła wówczas do szpitala przy ul. Jaczewskiego. Od lat cierpiała na chorobę wieńcową. Była po zawale. Feralnego dnia zasłabła na ulicy. Nie mogła poruszać nogami. Zdołała jednak usiąść na ławce przed blokiem przy ul. Lwowskiej. Przez sześć godzin nikt nie zwrócił na nią uwagi. Kiedy pani Zdzisława poczuła się lepiej, sama wezwała taksówkę. Kierowca nie był jednak w stanie przenieść jej do samochodu. Na miejsce wezwano więc karetkę pogotowia.
Po godz. 15 kobieta trafiła na szpitalną izbę przyjęć, gdzie zajęła się nią pielęgniarka – Jolanta P. Nie zmierzyła pacjentce tętna ani temperatury. Nie wykonała też badania EKG – ustalili śledczy. Z aktu oskarżenia wynika również, że kobieta nie zaznaczyła w dokumentacji, że 69-latka choruje na serce. Przydzieliła jej kategorię zieloną. Taki pacjent jest badany w ostatniej kolejności i może czekać na pomoc do dwóch godzin.
Po godz. 19 pani Zdzisława była już na sali obserwacyjnej. Skarżyła się na złe samopoczucie. O północy odnotował to ratownik medyczny. Śledczy ustalili, że o wszystkim wiedziała dyżurująca na oddziale lekarka - 73-letnia wówczas Hanna C. Pacjentka osobiście skarżyła się pani doktor i prosiła o badania. Po północy kobieta dostała kroplówkę. Nad ranem okazało się, że pani Zdzisława nie żyje.
Biegły powołany przez prokuraturę ocenił, że medycy od początku źle zajmowali się pacjentką. Zespół pogotowia nie wykonał na miejscu badania EKG. Ratownicy nie odnotowali w dokumentacji, że kobieta jest po zawale i przez sześć godzin siedziała na ławce bez władzy w nogach. Biegły nie zostawił suchej nitki również na personelu szpitala. Ocenił, że Jolanta P. i Hanna C. działały niezgodnie z procedurami. W efekcie przyczyniły się do śmierci pacjentki.
– Hanna C. zlekceważyła informacje od personelu i chorej – zaznaczył biegły i zaznaczył, że starsza pani miała szanse na przeżycie. Biegły zwrócił przy tym uwagę, że lekarka nie miała wszystkich informacji o stanie i historii choroby pacjentki. Podczas dyżuru była również nadmiernie obciążona obowiązkami. Jako przyczynę opóźnień w badaniu pacjentki biegły podał złą organizację pracy i braki kadrowe na oddziale.
Hannę C. i Jolantę P. oskarżono o nieumyślne narażenie życia pacjentki. Grozi za to do roku więzienia. Obie kobiety nie przyznały się do zarzutów. Sąd uznał jednak, że są winne. Hanna C. została skazana na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata, 9 tys. zł grzywny oraz dwuletni zakaz wykonywania zawodu. Jolancie P. sąd wymierzył karę 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Kobieta ma zapłacić 2 tys. grzywny i przez rok nie może wykonywać zawodu. Wyrok nie jest prawomocny.