Będzie spółdzielnia socjalna. Ma wypełnić niszę na rynku oferując potrzebne usługi a przy okazji przywracać do zawodowego życia osoby z różnych powodów wykluczone społecznie. Początek działalności zależy od dotacji. Rozpatrywanie wniosków właśnie trwa
Na ostatniej sesji hrubieszowscy radni jednogłośnie przyjęli uchwałę w sprawie utworzenia spółdzielni. Spółdzielnia Socjalna „Lider” to wspólne przedsięwzięcie miasta i stowarzyszenia „Hrubieszów Jestem Stąd".
Dzień później stosowną uchwałę podjęło samo stowarzyszenie.
– Stowarzyszenie powstało w październiku zeszłego roku, z myślą o założeniu spółdzielni. Rozmawialiśmy o tym od co najmniej roku. Byliśmy w Józefowie, zebrać doświadczenia, bo Józefów jest znany z tego, że tam działa bardzo dużo takich spółdzielni. Tak dużo, że nawet lokalni przedsiębiorcy narzekają, że dla nich brakuje miejsca na rynku. Nie chcemy do tego dopuścić w Hrubieszowie, dlatego planując działalność naszej spółdzielni socjalnej szukaliśmy nisz. Znaleźliśmy kilka – mówi Sławomir Grzegorz Kędziera, prezes stowarzyszenia „Hrubieszów Jestem Stąd”.
Pomysłem jest na przykład zorganizowanie ekipy do drobnych prac remontowych i budowlanych. Miasto ma w swoich zasobach mieszkania czy budynki wymagające napraw bieżących czy pozwalających na poprawę jakości. Czy utrzymanie terenów zielonych w Hrubieszowie. Będą to mogli robić członkowie spółdzielni. Kolejnym pomysłem są usługi opiekuńcze, na które popyt rośnie i będzie rósł. Przeszkolone osoby będą mogły je świadczyć w porozumieniu z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej.
– W Polsce są już takie firmy, my chcemy to robić w mieście, na terenie powiatu i może sąsiednich. Chodzi o utrzymanie paneli fotowoltaicznych. Po ziemie one powinny być fachowo oczyszczone, bo warstwa kurzu i pyłu nawet o 30 proc. zmniejsza ich wydajność. A coraz więcej osób zamontowało sobie panele, kolejne chcą to zrobić – dodaje prezes stowarzyszenia.
Stowarzyszenie jest młode. ale jak tłumaczą jego władze, wszyscy członkowie – 22 osoby – od dawna działają w innych organizacjach i stowarzyszenia. To społecznicy, więc mają doświadczenie w takiej działalności.
A aktywizacja osób, które są trwale bezrobotne – czyli co najmniej od roku nie były zatrudnione – albo na dodatek borykają się z jakimś stopniem niepełnosprawności nie jest łatwa.
Poszukiwania chętnych trwały od stycznia.
Jak przyznają w stowarzyszeniu rozmowy z potencjalnymi pracownikami były trudne. Gdy ktoś przychodził by oznajmić, że praca mu się nie będzie opłacała. Inny właśnie opuścił zakład karny czy kolejny nie pracował zawodowo od kilkudziesięciu lat i zatrudnienie w spółdzielni by było jego pierwszym takim miejscem.
Chętni jednak są, nawet lista rezerwowa. Były już pierwsze szkolenia na temat działania i sensu ekonomii społecznej.
Źródłem finansowania spółdzielni będzie dotacja (ponad 210 tys. złotych). Wnioski są właśnie rozpatrywane.
– Z tych pieniędzy kupimy dwa auta. Jedno którym będzie mogła się poruszać ekipa remontowa, czyszcząca panele czy elewację. Drugie będzie na potrzeby prac porządkowych. W planach jest też sprzęt i urządzenia potrzebne do prowadzenia planowanych prac – wylicza Sławomir Grzegorz Kędziera.
Zlecenia będą pozyskiwane od przedsiębiorców i osób indywidualnych z terenu miasta, gminy i okolic.