Góra odpadów, jaką przy brzegu w okolicy Wólki Gołębskiej zostawiła Wisła, zaczęła znikać. W ubiegłym tygodniu na miejscu pracował zespół wysłany przez Wody Polskie. Jeden z okolicznych wędkarzy od kilku miesięcy samodzielnie wywozi śmieci.
Fale wezbraniowe, które w ostatnich latach przechodziły Wisłą w powiecie puławskim, na jednym z rzecznych zakoli pozostawiły znaczną ilość odpadów wymieszanych z połamanymi gałęziami. Butelki, opakowania, materiały budowalne - wszystko, co niosła rzeka, po opadnięciu jej stanu, zostało w pobliżu Wólki Gołębskiej. O problemie pisaliśmy w lipcu zeszłego roku, informując o nim odpowiedzialną za utrzymanie czystości brzegu spółkę Wody Polskie.
Urszula Tomoń z biura prasowego RZGW w Warszawie zapowiedziała wtedy współpracę z okolicznymi gminami oraz Zakładem Karnym w Opolu Lubelskim. To właśnie osadzeni mieli zostać wykorzystani do sprzątania brzegu Wisły. Plany przedsiębiorstwa pokrzyżowała pandemia, ale o konieczności uprzątnięcia odpadów z Wólki Gołębskiej Wody Polskie nie zapomniały.
Śmieci w okolicy Wólki Gołębskiej w 2020 r. i obecnie
– Sprzątanie brzegów Wisły to jest proces ciągły. W zeszłym tygodniu nasz zespół wsparcia technicznego pracował w okolicy Wólki, dzisiaj jest w Wąchocku, a za chwilę będzie w Starachowicach. Faktycznie, planowaliśmy wykorzystać do tego celu osadzonych, ale z powodu Covidu i obostrzeń związanych z pandemią, ta współpraca z zakładem karnym nie została zawiązana – przyznaje Ryszard Wiosna, dyrektor zarządu zlewni w Radomiu.
Efekty sprzątania są widoczne, o czym informują nas czytelnicy. – Na miejscu jest ponad 100 worków zebranych śmieci i ślady po pracującym sprzęcie. Ogromne podziękowania dla wszystkich osób uczestniczących w tej akcji od wszystkich sympatyków nieskazitelnego krajobrazu i przyrody – pisze pan Piotr, który nad Wisłą często obserwuje ptaki.
Spadająca ilość odpadów w Wólce to także skutek godnej naśladowania postawy jednego z mieszkańców pobliskiego Gołębia, który od wielu miesięcy samodzielnie zbiera odpady znad rzeki. – Jestem wędkarzem, więc chciałbym mieć czysty brzeg i czystą rzekę, a sprzątanie nie jest trudne. Wystarczy trochę czasu i chęci. Samemu udało mi się wywieźć stamtąd już kilkadziesiąt worków – mówi Dariusz Lipka. Mieszkaniec Gołębia nie tylko sprząta, ale do podobnych działań zachęca innych.
– Myślę, że to, co robię, wpływa na postawę mieszkańców. Niestety niektórzy z nich sami zostawiali nad Wisłą śmieci. Myśleli, że skoro jest ich dużo, to kolejna puszka, czy torebka foliowa nie zrobi różnicy. Gdy dowiedzieli się, że sprzątam, starają się już niczego nie dokładać – tłumaczy.