Służba Więzienna nie wiedziała, że Radosław M., ps. „Malwa”, miał być tzw. małym świadkiem koronnym. Mężczyzna powiesił się tuż po tym, jak trafił do lubelskiego aresztu. Wcześniej obciążał m.in. mundurowych podejrzanych o udział w gangu przemytników.
Ciało Radosława M. odnaleziono w piątek, tuż po godz. 3:00. Mężczyzna był w celi z innym osadzonym. To on zaalarmował strażników, którzy rozpoczęli reanimację i wezwali pogotowie. Radosława M. nie udało się jednak uratować.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że mężczyzna korzystał z instytucji tzw. małego świadka koronnego. Obciążał swoimi zeznaniami innych przestępców w zamian za złagodzenie kary.
Zaprzeczyła temu jednak por. Edyta Radczuk, rzecznik Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Lublinie.
– Nie był to żaden mały świadek koronny, tylko pospolity przestępca – oświadczyła w sobotę, kiedy sprawa samobójstwa wyszła na jaw. Z informacji przedstawicieli aresztu wynika, że mundurowi nie mieli jakichkolwiek danych w tej sprawie.
– W dokumentach nie było o tym żadnej wzmianki. Nie mam więc wiedzy, czy był on tzw. małym świadkiem koronnym, czy też nie – wyjaśnia ppłk Jacek Zwierzchowski, rzecznik Aresztu Śledczego w Lublinie. – Dla nas był on typowym osadzonym. Trafił do czteroosobowej celi przejściowej. Przebywał tam jeszcze jeden osadzony.
Jak ustaliliśmy, Radosław M., przedsiębiorca z Chełma, był ważnym świadkiem w śledztwie prowadzonym przez lubelski wydział Prokuratury Krajowej. Sprawa dotyczy gangu przemycającego papierosy na masową skalę. Mieli w nim działać m.in. skorumpowani strażnicy graniczni i żołnierze. Postępowanie obejmuje łącznie kilkadziesiąt osób.
Według prokuratury gang działał przynajmniej od 2015 r. Przede wszystkim w okolicach Chełma, Hrubieszowa i Włodawy. Radosław M. miał być jedną z osób, które kierowały grupą. W 2017 r. trafił do aresztu. Kilka miesięcy później zatrzymano kolejnych podejrzanych w sprawie. Z nieoficjalnych informacji wynika, że przyczyniły się do tego m.in. wyjaśnienia „Malwy”.
Prokuratura ustaliła, że gang przemycał papierosy z Ukrainy i Białorusi. Towar był z reguły transportowany na pontonach przez Bug. Później trafiał do „dziupli” po polskiej stronie. Stamtąd papierosy rozwożono do kolejnych odbiorców.
Przemytnikom udało się przerzucić blisko 100 takich transportów. W jednym przypadku wykorzystali do tego nawet samolot. Strażnicy graniczni blisko 10 razy udaremnili przemyt. Przechwycili blisko 2,5 mln paczek papierosów. Budżet straciłby na takim przemycie ok. 50 mln zł.
Z ustaleń śledczych wynika, że masowy przemyt był możliwy dzięki pomocy żołnierzy i strażników granicznych. W zamian za łapówki przekazywali oni przemytnikom informacje o patrolach. Żołnierze z kolei zajmowali się zabezpieczeniem terenu w czasie transportu.
Radosław M. po miesiącach spędzonych w areszcie wyszedł na wolność. Ustaliliśmy jednak, że w ostatnim czasie jego współpraca ze śledczymi wyglądała coraz gorzej. W rezultacie prokurator złożył wniosek o tymczasowe aresztowanie mężczyzny. 17 września sąd postanowił, że najbliższe 3 miesiące „Malwa” powinien spędzić w celi.
Prokuratura wyjaśnia teraz dokładne okoliczności śmierci mężczyzny. Na poniedziałek zaplanowano sekcję zwłok. Śledczy nie udzielają jednak jakichkolwiek informacji na temat postępowania.