Początkowy boom z pomocą od osób prywatnych zdecydowanie osłabł, a to właśnie mieszkańcy regionu dostarczali do tomaszowskiego punktu zbiórki najpotrzebniejsze produkty, jak np. żywność czy artykuły chemiczne. Dary nadal tam spływają, ale teraz głównie z Europy. Tyle że w tych transportach nie zawsze jest to, czego akurat brakuje.
– We wtorek przyjechały dwa tiry. Jeden z Niemiec, pełen koców i termosów. W drugim, z Anglii były głównie materace i tylko kilka palet z żywnością, a to akurat produkty spożywcze, zwłaszcza te z długim terminem przydatności są nam obecnie najbardziej potrzebne – mówi Magdalena Tereszuk, która wraz z Eweliną Michniak koordynuje działaniami Sokolni w Tomaszowie Lubelskim.
Ten punkt zbiórki darów ruszył w pierwszych dniach wojny w Ukrainie. Dawna hala sportowa zamieniła się w wielki magazyn. Podobnie jak w innych tego typu miejscach pierwszymi dostawcami byli mieszkańcy okolic. Rosły więc góry ubrań, kosmetyków, pieluch, chemii, a także jedzenia. Zapasy były na bieżąco rozdysponowywane między punkty noclegowe i recepcyjne w Tomaszowie Lubelskim i okolicznych gminach, wkrótce zaczęto też wysyłać transporty na granicę i do ukraińskich miast. Zorganizowano ich już grubo ponad 100, m.in. do Rawy Ruskiej, Bełza, Sokala, Mostów Wielkich, Równego, Włodzimierza Wołyńskiego i do Lwowa.
W ostatnią niedzielę do magazynu zajechał Paweł Kukiz. – To była zupełnie prywatna wizyta. Wiadomo, że jego dziadek pochodził z Uhnowa na Ukrainie, a Paweł Kukiz jechał z darami do Lwowa. Ponieważ od lat blisko współpracuje ze Stowarzyszeniem „Robim Co Możem” z Ulhówka, to zatrzymał się u nas. Dopakowaliśmy mu jeszcze busy tym, co mogliśmy przekazać – opowiada Magdalena Tereszczuk.
Polityk spędził w Sokolni dobre trzy godziny. Miał czas, by poznać potrzeby tego punktu i zaraz po tym w mediach społecznościowych zamieścił apel o wsparcie Sokolni. – Obiecał też, że zorganizuje zbiórkę dla nas i przyśle transport – dodaje pani Magda.
Bo choć Sokolnia nie świeci pustkami, że jednak pewnych produktów bardzo tam brakuje. – Nie potrzebujemy już w tym momencie pieluszek jednorazowych dla dzieci, ale jedzenie przyjmiemy w każdych ilościach. I leki, szczególnie płyny infuzyjne i insulinę, bo z tym jest na Ukrainie ogromny problem – mówi koordynatorka.
Na liście najpilniejszych potrzeb znajdują się obecnie: ser żółty w plastrach, paczkowana wędlina, margaryna lub masło roślinne, cukier, sól, płatki śniadaniowe, mleko, zupy instant, olej, przyprawy, kawa mielona, kawa rozpuszczalna, kawa typu 3w1, herbata, soczki ze słomką, woda w półlitrowych butelkach, musy owocowe. Przydadzą się także proszki, płyny i kapsułki do prania, artykuły szkolne, słodycze, ale również klapki pod prysznic w różnych rozmiarach, szczoteczki i pasty do zębów, szampony, grzebienie albo szczotki do włosów.
Sokolnia znajduje się na ul. Żwirki i Wigury 5A w Tomaszowie Lubelskim, tel. 722 006 835.