120 milionów złotych, 30 pracowników i ok. 100 tys. litrów spirytusu dziennie – tak w liczbach opisać można nową inwestycję Stock Polska: budowę gorzelni przy ul. Krochmalnej
Nie tylko akt erekcyjny, ale i lokalne dzienniki znalazły się w tubie stanowiącej kamień węgielny wmurowany pod budowę nowej gorzelni. Zanim go dzisiaj uroczyście wmurowano, zakończono prace rozbiórkowe oraz adaptację terenu, na którym stanie nowy budynek. Budowa ma ruszyć na początku przyszłego roku i trwać ok. 12 miesięcy.
– Nowa gorzelnia Stocka to przykład połączenia zaawansowanej technologii XXI wieku z dbałością o przyrodę, otoczenie oraz dobro społeczności lokalnej – podkreśla Marek Sypek, dyrektor generalny Stock Polska Sp. z o.o. – Nie ukrywam, że podczas tej inwestycji bardzo wysoko postawiliśmy sobie poprzeczkę. Zastosowane systemy odzyskiwania energii oraz wody będą wręcz unikalne w skali kraju. Instalacja zostanie doskonale wyciszona, a nowoczesny projekt architektoniczny budynku z zieloną elewacją i dachem, pięknie wpisze się w rewitalizację dzielnicy „Za Cukrownią”, gdzie już mamy nowoczesną Arenę Lublin, a w budowie nowy, zielony dworzec metropolitalny.
Nowa gorzelnia wraz z tzw. infrastrukturą towarzyszącą zajmie ok. 5800 mkw, czyli 1/10 działki zajmowanej przez Stock w Lublinie. Instalacja wytwarzać będzie surowy alkohol, z którego produkowane są nie tylko alkohole spożywcze, ale także np. płyny do dezynfekcji i alkohol rolniczy.
Agnieszka Kielech, dyrektor lubelskiego zakładu Stock Polska, dodaje, że alkohol w lubelskiej gorzelni powstawać będzie głównie na bazie produktów pochodzących od lokalnych dostawców z Lubelszczyzny – kukurydzy, żyta, pszenżyta, jęczmienia oraz pszenicy.
– Tak duża i nowoczesna inwestycja pozwoli na długie lata umocnić pozycję Lublina na europejskiej mapie wiodących producentów alkoholu. Dzięki nowej gorzelni będziemy mogli łatwiej zdobywać kolejne zagraniczne rynki. Niepokojem napawa jedynie propozycja podniesienia akcyzy na wyroby alkoholowe. Nie uchylamy się od płacenia należnych podatków i akcyzy, ponieważ w ten sposób wspieramy nasz region. Wyrażamy jedynie obawę, że zbyt wysokie obciążenie fiskalne może negatywie odbić się na portfelu konsumentów – podsumowuje Marek Sypek.