![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
![FOT. Wojciech Nieśpiałowski](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/news/2016/2016-12/061e0a5f51271d859cce3559e7f8c325.jpg)
ROZMOWA Z Aleksandrem Komorem, obrońcą Górnika Łęczna
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
- Będzie pan tęsknił za Andrzejem Rybarskim?
– Trener Rybarski był w Górniku przez trzy i pół roku, zostawił serce dla tego klubu. Tak to w piłce jednak jest, że czasem choć bardzo się chce, to nie wychodzi. Trener podchodził do swoich zadań bardzo ambitnie, zarząd podjął jednak decyzję, że potrzebna jest zmiana i postanowił się z nim pożegnać. Coś się kończy, a coś zaczyna. Mu musimy patrzeć przede wszystkim na siebie, koncentrować na sobie i walczyć o zwycięstwa w kolejnych ligowych meczach.
- Nieprzypadkowo właśnie pana spytałem o trenera Rybarskiego. To przecież ten szkoleniowiec wciągnął Aleksandra Komora do poważnej piłki. Najpierw ściągnął pana z Motoru, potem dał szansę w pierwszym składzie....
– Jestem mu za to bardzo wdzięczny. Mam świadomość, że to dzięki niemu postawiłem pierwsze kroki w Ekstraklasie.
- W tej waszej współpracy były też jednak trudniejsze momenty, jak wędka w 31 min meczu z Wisłą Płock.
– Kolejne doświadczenie w mojej karierze. Wiadomo, że te doświadczenia nie zawsze są pozytywne, zdarzają się też negatywne i czasem z tych negatywnych można się więcej nauczyć. Wszystko zależy od tego, jak się podejdzie do tematu. Ja dostałem wędkę, na pewno nic fajnego, ale zacisnąłem zęby, trenowałem i wróciłem do składu.
- Lepiej czuje się pan na środku czy na prawej stronie obrony?
– Zdecydowanie na środku. Ale jeżeli jest taka potrzeba, mogę grać też na boku. Tak jak było to, gdy trener Rybarski widział mnie na tej pozycji. Zawsze staram się dawać z siebie sto procent, niezależnie od tego, gdzie jestem wystawiany, choć tak jak powiedziałem, moją nominalną pozycją jest środek obrony.
- Po tym, jak wywalczył pan sobie miejsce jako stoper, słychać sporo pochwał, ale nawet miłe słowa mają gorzki smak, gdy wysoko przegrywa się kolejne mecze.
– Zdecydowanie. Najważniejsze jest dobro drużyny, indywidualne statystyki czy laurki mają mniejsze znaczenie. Ja oczywiście patrzę na to, koncentruję się na swojej grze i każde miłe słowo mnie cieszy, motywuje do pracy, ale najważniejsze są wyniki Górnika jako zespołu, a te niestety są, jakie są. Nie rozpieszczaliśmy ostatnio kibiców.
- Remisując z Cracovią przełamaliście passę czterech kolejnych porażek, ale wydłużyliście passę meczów bez zwycięstwa.
– Trzeba patrzeć na pozytywną stronę. Mecz wyglądał, jak wyglądał. Cracovia dominowała przez większość czasu, nam dopisało jednak szczęście. Tego szczęścia dotychczas trochę nam brakowało, teraz wreszcie było z nami, zdobyliśmy punkt i bardzo się z tego powodu cieszymy.
- Do końca tego roku zagracie już tylko dwa spotkania. W sobotę z Termalicą i tydzień później z Legią. O zwycięstwo nie będzie łatwo.
– Każdy mecz jest ciężki. Gramy z wymagającymi przeciwnikami, ale jestem przekonany, że jeśli będziemy odpowiednio zmotywowani, na boisku będziemy stanowili kolektyw, walczyli jeden za drugiego, to zapunktujemy w obu tych meczach.