Azoty nie sprostały mistrzowi Polski. Vive Tauron Kielce wygrało w Puławach 40:32. Mecz był wyrównany przez około 10 minut później goście mieli zdecydowaną przewagę
Kiedy Przemysław Krajewski trafił z rzutu karnego na 6:6 wydawało się jeszcze, że drużyna Marcina Kurowskiego przynajmniej postraszy zespół z Kielc. Niestety, w kolejnych fragmentach rozpoczęła się ucieczka przyjezdnych, którzy systematycznie budowali przewagę. Już do przerwy Vive miało w zapasie siedem bramek (11:18).
Po przerwie zbyt wielkich emocji już nie było. Karol Bielecki i spółka bez problemów kontrolowali sytuację na parkiecie, a ich przewaga kilka razy urosła nawet do 10 bramek. Ostatecznie zawody zakończyły się zwycięstwem kielczan 40:32. Azoty swoje kolejne spotkanie ligowe rozegrają w następną sobotę 8 kwietnia. Wówczas na zakończenie sezonu zasadniczego zmierzą się przed własną publicznością z Wybrzeżem Gdańsk.
– Trzeba przyznać, że nie funkcjonowała nasza obrona. Popełniliśmy za dużo błędów w ataku i taki zespół, jak Vive od razu to wykorzystuje – oceniał na antenie Canal Plus Sport Przemysław Krajewski.
– Spędziłem w Puławach osiem lat swojej sportowej kariery. Cieszę się, że mogłem tu znowu zagrać. Poprawiliśmy skuteczność rzutową, ale po przerwie pozwoliliśmy rywalem na zbyt wiele w ataku. Trzeba nad tym popracować, bo z taką postawą w ofensywie nie wygramy w niedzielę – wyjaśnia z kolei Mateusz Kus, były gracz Azotów, a obecnie ekipy mistrza Polski.
Azoty Puławy – Vive Tauron Kielce 32:40 (11:18)
Azoty: Bogdanow, Koszowy, Zapora – Krajewski 4, Skrabania – Prce 10 – Łyżwa, Kubisztal 1, Masłowski 2 – Przybylski 6, Orzechowski – Sobol, Kuchczyński 2 – B. Jurecki 7. Kary: 6 min.
Vive: Ivić, Szmal – Strlek 1, Jachlewski 1 – M. Jurecki 6, Bielecki 8, Chrapkowski 1 – Bombac 2, Zorman 1 – Paczkowski 2, Lijewski 3 – Djukić 3, Reichmann 4 (1) – Aginagalde 2, Kus 2, Walczak 4. Kary: 8 min.
Sędziowali: M. Baranowski, B. Lemanowicz (Płock). Widzów: 600.