W meczu na szczycie w ramach 25 kolejki Azoty Puławy zmierzą się dzisiaj z Vive Tauronem Kielce. Początek transmitowanego przez Canal Plus Sport spotkania w hali MOSiR w Puławach o godzinie 20.15
W środowy wieczór kibiców w Puławach czeka nie lada gratka. Na żywo będą mogli zobaczyć mistrza Polski, zdobywcę Pucharu Polski, najlepszą klubową drużynę Europy. Naszpikowana gwiazdami światowej piłki ręcznej ekipa prowadzona przez selekcjonera reprezentacji Polski Tałanta Dujszebajewa z pewnością przyciągnie na trybuny tłumy sympatyków. Nazwiska takie jak: Sławomir Szmal, Karol Bielecki, Michał Jurecki, Marcin Lijewski, Manuel Strlek, Tobias Reichmann, Julen Aguinagalde czy Dean Bombac mówią same za siebie.
Faworytem są obrońcy trofeum i nie zmieni tego niedzielna porażka w 1/8 finału Ligi Mistrzów na wyjeździe z Montpellier HB (28:33). – Przygotowując się do meczu z Vive analizowaliśmy grę kielczan właśnie na podstawie ich niedzielnego występu we Francji – mówi skrzydłowy Azotów Adam Skrabania. Mistrzowie Polski sami postawili siebie pod ścianą i w perspektywie niedzielnego rewanżu w LM będą musieli wspiąć się na szczyty swoich możliwości, aby awansować do ćwierćfinału.
Znacznie łatwiej mają na krajowym podwórku, gdzie nie ma na nich mocnych. Co ciekawe jedyną drużyną, która zdobyła punkt w rywalizacji z Vive Tauronem są… Azoty. W pierwszej rundzie w Kielcach obrońcy tytułu potrzebowali dogrywki, aby udowodnić swoją wyższość nad ekipą trenera Marcina Kurowskiego. Dość powiedzieć, że przy bardziej agresywnej postawie puławian w obronie Julen Aguinagalde miałby spore problemy aby równo z końcową syreną zdobyć bramkę na wagę remisu 33:33 i tym samym doprowadzić do dogrywki. W doliczonym czasie o wygranej Vive 39:38 zdecydowało większe doświadczenie i łut szczęścia w decydujących momentach. – Z pewnością rywal będzie chciał zrewanżować się za słabszą postawę przed własnymi kibicami. Musimy być na to przygotowani – twierdzi Skrabania.
Zdecydowanie więcej doświadczenia jest w kadrze gości, którzy nie mieli zbyt wiele czasu na szlifowanie formy przed wyprawą do Puław. – Jeden dzień odpoczynku dłużej, który dostaliśmy po sobotnim spotkaniu z Legionowem, w końcowym rozrachunku może być naszym handicapem. Ponownie spróbujemy nawiązać walkę z faworytem naszej ligi – zapowiada skrzydłowy.
– Jeśli poprawimy niektóre elementy w grze stać nas na stworzenie dobrego widowiska. Miejmy nadzieję, że będzie ono z dobrym skutkiem dla Azotów – dodaje z kolei rozgrywający Rafał Przybylski.