Pochodzący ze Stargardu 33-latek miał być dla Cezarego Kęsika jednym z największych wyzwań w karierze. Romanowski w hali w Ostrowie Wielkopolskim pojawił się z niezłym rekordem, na który składało się 16 zwycięstw i 8 porażek. Imponujące były zwłaszcza jego trzy ostatnie triumfy.
Kęsik jednak wydawał się lekkim faworytem tego pojedynku. Pochodzący z Chrząchowa pod Puławami zawodnik w swojej karierze zawodowej stoczył 15 walk, z czego aż 13 wygrał. Dla „Lubelskiego Czołgu” walka w Ostrowie Wielkopolskim była jednak szczególnie ważna, bo do KSW wracał po porażce z Pawłem Pawlakiem poniesionej wiosną tego roku.
Sobotni pojedynek okazał się jednak bardzo krótki i trwał niespełna 4 min. Pierwszy zaatakował Kęsik, który trafił rywala niskim kopnięciem. Po chwili ten jednak odpowiedział identycznym ciosem. Ogólnie, początek tej walki polegał na wymianie kopnięć na łydki. Z czasem jednak Romanowski zaczął wprowadzać do tego pojedynku więcej boksu, a tempo walki rosło z każdą sekundą. W końcu Romanowski trafił zawodnika z województwa lubelskiego mocnym uderzeniem z lewej ręki, co spowodowało jego upadek. 33-latek rzucił się na Kęsika, a sędzia nie miał wyboru i przerwał pojedynek.
– To była szybka walka, która niestety, ale nie poszła po mojej myśli. Swój plan realizowałem właściwie tylko do pierwszego trafienia. Później poszedłem za Tomkiem i dałem się wciągnąć w jego grę. Ogólnie, to zaskoczył mnie już na samym początku walki, bo po gongu zaczął się cofać. Poszedłem za nim i to był błąd. Popełniłem ich zresztą więcej, bo nie potrafiłem ograniczyć jego szybkich wejść. Jest we mnie rozczarowanie i złość, bo byłem naprawdę dobrze przygotowany i odpowiednio zmotywowany. Chciałem pokazać swoją klasę, ale mi się to nie udało – powiedział po walce portalowi InTheCage.pl Cezary Kęsik.
W walce wieczoru KSW 74 Brytyjczyk Phil De Fries odniósł ósme zwycięstwo z rzędu i po raz kolejny obronił mistrzowski pas w wadze ciężkiej. Tym razem De Fries pokonał przed czasem Ricardo Prasela z Brazylii.
Włodawa gospodarzem gali
Thunderstike Fight League po raz pierwszy w swojej historii zawita do Włodawy. W tym położonym tuż przy granicy mieście 28 października odbędzie się gala TFL 28. – Cieszymy się, że będziemy mogli promować miasto Włodawa na skalę regionalną, ogólnopolską, a nawet światową. Wydarzenie po raz kolejny transmitowane będzie na żywo w telewizji TVP Sport – mówi facebookowi TFL organizator TFL JS Promotion Jacek Sarna. Największą gwiazdą włodawskiej imprezy będzie Guilherme Cadena. Brazylijczyk to jedna z legend TFL. Dla tej organizacji stoczył wiele pojedynków. Jednym z najlepszych było starcie z 2018 r., kiedy pokonał Huberta Szymajdę. Oprócz Cadeny we Włodawie pojawią się jeszcze m.in. Paweł Białas czy Kamil Giez, czyli jedni z najlepszych specjalistów od MMA w województwie lubelskim.