FOT. WOJTEK NIEŚPIAŁOWSKI
Motor zaledwie zremisował w sobotę z Podlasiem 0:0, ale kolejny punkt pozwolił drużynie z Lublina wskoczyć na pierwsze miejsce w tabeli. Wkrótce trener Jacek Magnuszewski będzie mógł też liczyć na Damiana Szpaka i Ivana Pechę
Po porażce na inaugurację w ekipie żółto-biało-niebieskich doszło do małego trzęsienia ziemi. Zaledwie po jednym spotkaniu (porażka 0:1 z Sołą Oświęcim) pracę stracił trener Tomasz Złomańczuk. Zastąpił go Jacek Magnuszewski, ale na dzień dobry i on przegrał (1:2 z beniaminkiem z Cosmosem Nowotaniec).
W kolejnych tygodniach było już zdecydowanie lepiej. Motor zaliczył cztery zwycięstwa z rzędu i szybko dobił do ligowej czołówki. Co więcej po bezbramkowym remisie w Białej Podlaskiej Kamil Stachyra i spółka przeskoczyli w tabeli także Garbarnię Kraków. – Szanujemy ten punkt, bo zdobyliśmy go na bardzo trudnym terenie. Podlasie zwłaszcza po przerwie było bardzo groźne w kontrach, dlatego cieszymy się z tego co mamy – wyjaśnia trener Magnuszewski.
Obecnie pięć drużyn ma na koncie po 13 punktów, ale lublinianie mają najlepszy bilans bramkowy i to oni są liderem. Garbarnia uważana obok Motoru za głównego faworyta do awansu przeżywa ostatnio ciężkie chwile. Ekipa z Krakowa rozpoczęła sezon od czterech wygranych, ale w trzech kolejnych występach zdobyła ledwie „oczko”. Przegrała u siebie z drużyną trenera Magnuszewskiego 0:3, później musiała się pogodzić z remisem w Daleszycach (2:2), a ostatnio uległa na własnym boisku JKS Jarosław 1:2. Jak widać wszyscy, nawet kandydaci do czołowych lokat tracą punkty.
Już w sobotę w 18 meczowej znalazło się miejsce dla nowych nabytków klubu z Lublina: Damiana Szpaka i Ivana Pechy. – Obaj nawet się rozgrzewali, ale ostatecznie nie zdecydowałem się, żeby wpuścić ich do gry. To było intensywne spotkanie, a obaj nie byli jeszcze w stu procentach gotowi – tłumaczy szkoleniowiec żółto-biało-niebieskich. Dodaje jednak, że powoli obaj wracają do formy. – Wkrótce na pewno nam pomogą. Nie chcemy wpuścić ich za wcześnie, żeby nie przyplątały się żadne kontuzje. Bardzo na nich liczymy. Ivan jeszcze trochę narzeka na kolano, ale porządnie popracował w sobotę i jest coraz bliższy gry.
W najbliższą sobotę na Arenę Lublin przyjedzie Stal Rzeszów, która w pięciu spotkaniach wywalczyła tylko dziewięć punktów. Piotr Prędota i jego koledzy w niedzielę zaliczyli zresztą identyczną wpadkę, jak Motor – ulegli Cosmosowi. Goście wygrywali nawet 1:0, ale ostatecznie stracili trzy bramki i musieli się pogodzić z przykrą porażką.