Radzyńskie Orlęta, w spotkaniu na szczycie trzecioligowej tabeli, całkowicie zawiodły i zasłużenie przegrały 0:3. Tym samym w pojedynku byłych kolegów z boiska, a obecnie szkoleniowców, Andrzej Orzeszek zdecydowanie pokonał trenera Spomleku.
Pierwsza połowa nie zapowiadała, że spotkanie zakończy się dla gości aż tak źle. Obie drużyny nie kwapiły się do żadnych ataków i dlatego z boiska wiało nudą. Po przerwie mecz się jednak rozkręcił. W 50 min groźnie dośrodkowywał Rafał Borysiuk, niewiele brakowało, a piłka po jego zagraniu, ku zaskoczeniu wszystkich, wpadłaby do siatki. Niestety, przyjezdni chyba zbyt długo rozpamiętywali niewykorzystaną szansę, bo już po chwili przegrywali. Ireneusz Gryboś w 56 min spokojnie przyjął piłkę w polu karnym i uderzył z 10 m w samo okienko.
W kolejnych fragmentach optyczną przewagę posiadali gospodarze, ale Paweł Kloc i spółka nie potrafili "postawić kropki nad i”. Zawodnikom trenera Majki z kolei wyraźnie brakowało pomysłu na rozmontowanie defensywy rzeszowian. Niebezpieczeństwo Orlęta stwarzały jedynie po stałych fragmentach gry i uderzeniach z dystansu.
W 85 min było po zawodach. Nigeryjczyk Udoudo podał do Pawła Kosiby, a ten najpierw minął Krzysztofa Stężałę, a za chwilę trafił do siatki. Dosłownie kilka chwil później radzynian dobił Wojciech Szwed, uderzając z około 30 m.
- Uważam, że to był nasz najgorszy mecz w tym sezonie. Po pierwszy golu całkowicie zeszło z nas powietrze, a w końcówce oddaliśmy już kolejne bramki bez walki. Mówiliśmy sobie przed spotkaniem, że sytuacja w klubie nie będzie miała na nas wpływu, ale chyba nie do końca nam to wyszło - mówi Damian Pietroń.
Stal Rzeszów - Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski 3:0 (0:0)
Stal: Nalepa - Solecki, Duda, Reiman (55 D. Jędryas), Szwed, Gryboś (89 Bereś), Kocur (76 Kosiba), Chukwuemeka, Hus, Sikorski (84 Udoudo), Kloc.
Orlęta: Stężała - Ptaszyński, Pietroń, Jakubiec, Dypa, Bojarczuk (71 Osiak), Borysiuk, Pliszka, Szewc, Chyła, Wilawer.
Żółte kartki: Udoudo (S) - Pietroń (O). Widzów: 500. Sędziował: Rafał Krężałek (Krosno).