Tradycji stało się zadość. W nocy z soboty na niedzielę 142 osoby wzięły udział w 28. Biegu Sylwestrowym Nałęczów-Sao Paulo. Najlepsi okazali się: Sylwester Lepiarz i Joanna Andrzejewska
To był wyjątkowy bieg, bo… najcieplejszy w historii. – Raz przyszło nam biegać w podobnych okolicznościach, kiedy termometry wskazywały około 10 stopni. Tym razem pogoda była wyjątkowo ładna, a uczestniczy mogli spokojnie biec tylko w koszulkach i krótkich spodenkach. To był chyba najcieplejszy bieg w historii, a na pewno jeden z najcieplejszych – mówi Stanisław Marzec, jeden z organizatorów imprezy.
Jak zwykle zawodnicy pojawili się na starcie tuż przed północą. A zmagania zakończyli w Nowym Roku. W zawodach wystartowały dokładnie 142 osoby. Jak zwykle do wyboru były dwie trasy: 6 km i 2 km. Do akcji wkroczyli też „przebierańcy”, gdzie oceniany był strój, a nie czas, czy miejsce na mecie. Do rywalizacji stanęli też miłośnicy nordic walking.
Wśród panów, na 6 km triumfował Sylwester Lepiarz (LKB Rudnik), który mógł się pochwalić czasem 17:23. Na podium znaleźli się jeszcze: Adam Świrgoń (Warszawa, 18:31) oraz Artur Jendrych (Świdnik, 19:24). Pierwsze miejsce w kategorii pań wywalczyła Joanna Andrzejewska z Lublina, która miała rezultat 23:17. Drugie miejsce przypadło Ewie Tarnowskiej (Lublin, czas 24:41), a trzecia była Anna Psuja (Świdnik, 24:45).
Bieg na 2 km wygrał Jerzy Mateusz Śliwiński z Lublina (6:06). Drugie miejsce zajął Konrad Frączak z Warszawy (7:19), a trzecie Andrzej Jabłoński z Chełma (7:48). U pań triumfowała Milena Latanowicz (Puławy, 10:02), przed Anetą Komowską (Łęczna, 10:36) i Gabrielą Zdunek (Lublin, 11:14). Paweł Szubartowski z Bełżyc (39:26) i Małgorzata Kwaśna z Borek (44:16) wygrali za to zmagania nordic walking.
W najlepszej trójce biegu przebierańców znaleźli się z kolei: Szymon Rodzik (duch), Marek Roman (dżoker) i Bożena Grześkiewicz (smerfetka). – W sumie na starcie mieliśmy w tym przypadku 20 osób. Jak zwykle ta kategoria dodaje imprezie kolorytu. I tym razem było podobnie, bo ciekawych strojów było więcej, a jury nie miało łatwego zadania – dodaje Stanisław Marzec.