Rozmowa z Patrycją Chudziak, reprezentantką Polski we wspinaczce sportowej z klubu Pol-Inowex Skarpa Lublin
- Ten sezon daje ci mocno w kość? Doszło kilka dodatkowych startów…
– Faktycznie, startów jest w tym roku dużo, szczególnie w konkurencjach innych niż „czasówka”. Więcej stawiam na bouldering i prowadzenie.
- Jak się czujesz z tym, że – jako topowa sprinterka w kraju – musisz dołożyć do swojego treningu elementy, które z konkurencją na czas mają mało wspólnego?
– Nie ukrywam, że jest to dla mnie bardzo ciężkie, żeby w pozostałych konkurencjach jak najlepiej się prezentować. Jest to tym trudniejsze, że na uzyskanie dobrego wyniku trzeba poświęcić lata pracy.
- Jak zmienił się twój trening w tym roku?
– Na pewno muszę jeszcze więcej trenować i więcej czasu poświęcić innym konkurencjom. To spore utrudnienie. Trenuję też z większymi obciążeniami niż wcześniej.
- Co liczy się w takich konkurencjach jak bouldering i prowadzenie?
– Trzeba się po prostu dużo wspinać. Liczy się siła, wytrzymałość. Bardzo ważna jest też technika.
- A czy to, w jaki sposób trenowałaś do tej pory, jakoś ci się przydaje?
– Na pewno w boulderingu trening siłowy przekłada się na wyniki w „czasówkach”, bo jest to zbliżony wysiłek. Trochę inaczej jest w prowadzeniu, bo tam się liczy głównie wytrzymałość.
- W przypadku twoich startów w kolejnych rundach Pucharu Świata w tym roku, zawsze plasowałaś się w najlepszej „dziesiątce” w sprawdzianach czasowych. Gorzej jednak było z pozostałymi konkurencjami…
– Tak, klasyfikacja jest dla mnie nieubłagana. Nie da się w ciągu jednego tylko roku przetrenować tych pozostałych konkurencji tak, żeby bardzo dobrze w nich wypadać.
- A czy twój trener klubowy Grzegorz Gajaszek stawia ci jakieś wymagania przed startami w boulderingu i prowadzeniu?
– Ciężko jest coś wymagać, kiedy nie miałam wystarczająco dużo czasu na przygotowania. Rok to jednak bardzo mało, żeby osiągać przyzwoite wyniki.
- Jak oceniasz pomysł wprowadzenie wspinaczki sportowej na przyszłoroczne igrzyska w formie trójboju?
– Na pewno będzie bardzo ciężko się zakwalifikować, mając tylko jedną mocną konkurencję. Jest dużo zawodniczek, które specjalizują się w dwóch konkurencjach, a niektóre nawet w trzech.
- Sierpniowe Mistrzostwa Świata w Japonii będą pierwszą okazją do zdobycia kwalifikacji olimpijskiej. Liczysz na to, że uda ci się ją uzyskać już teraz?
– Myślę, że z Mistrzostw Świata będzie się najtrudniej zakwalifikować, bo poziom będzie najwyższy. Tutaj raczej kwalifikacje zdobędą te topowe zawodniczki, które są mocne nie tylko w jednej konkurencji.
- Jak będą wyglądały twoje ostatnie dni przygotowań przed Mistrzostwami Świata, które startują już 11 sierpnia?
– To już niedługo, także mogę już tylko szlifować swoją formę. Od siebie oczekuję stanowczo czegoś więcej niż do tej pory. Jest spory niedosyt, bo nie uważam, żeby moje starty w tym roku były jakoś szczególnie udane. Mam nadzieję, że szczyt formy przyjdzie właśnie na Mistrzostwa Świata.
Debiut wspinaczki na igrzyskach
Po latach starań wspinaczka sportowa wreszcie zadebiutuje na igrzyskach olimpijskich. Międzynarodowy Komitet Olimpijski podjął taką decyzję 3 sierpnia 2016 roku. Po raz pierwszy zostanie ona wprowadzona do programu imprezy w przyszłym roku w Tokio. Zawodnicy będą startować w trójboju, czyli będzie się liczyć łączny wynik konkurencji na czas, boulderingu i prowadzenia. W Japonii wystąpi po 20 zawodników i zawodniczek. Z każdego kraju będzie to maksymalnie 2 mężczyzn i 2 kobiety. Jednak już wiadomo, że cztery lata później w Paryżu wspinacze nie będą musieli startować w formacie łączonym, a jedynie w swoich specjalizacjach.