(fot. MATERIAŁY PRASOWE LUBELSKIEGO OKRĘGOWEGO ZWIĄZKU NARCIARSKIEGO)
Polki ukończyły bieg sztafetowy w biegach narciarskich 4x5 km na 14 pozycji. Monika Skinder może być zadowolona ze swojego występu
Niestety, w ostatnich dniach dużo więcej niż o wynikach sportowych naszych biegaczek mówi się o konflikcie w kadrze. Głównymi bohaterkami zamieszania są Izabela Marcisz i Monika Skinder. Obie są najważniejszymi postaciami naszego zespołu i jednymi z najzdolniejszych biegaczek młodego pokolenia na świecie. W środę mają stworzyć jeden zespół w sprincie drużynowym, co jednak wcale nie jest do końca oczywiste. Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego, odtrąbił już sukces jakim jest namówienie Marcisz do startu, ale sama zawodniczka wciąż sceptycznie podchodzi do tego pomysłu. – Czuję duże zmęczenie. Myślę, że powinnam odpuścić Team Sprint. Nie jestem maszyną. Jestem zbudowana z tych samych kości i mięśni, co inni – powiedziała na antenie TVP Sport po biegu sztafetowym.
Zawodniczka SS Prządki Ski w sobotę pobiegła na pierwszej zmianie naszej sztafety i miała za zadanie utrzymać się w głównej grupie. Nie udało jej się to i dość szybko odpadła od rywalek. Ostatecznie przyprowadziła nasz zespół na 12 pozycji z ponad minutową stratą do prowadzących Rosjanek. Później natomiast kolejny raz błysnęła przed kamerami. – Miałam zadanie, by utrzymać się czołówki. Kurczę, dla mnie apetyt rośnie w miarę jedzenia. Strata nie jest zadowalająca. Odczuwam już te kilka startów. To mój obowiązek zawodniczy, wziąć udział w takim biegu. Sztafetę biega się z przyjemnością. To duch walki całej drużyny. Można powiedzieć "drużyny" – dodała na antenie TVP Sport.
Na drugiej zmianie w polskiej ekipie pobiegła Monika Skinder. Zawodniczka MULKS Grupa Oscar Tomaszów Lubelski rozpoczęła bardzo mocno i po kilometrze przesunęła się o pozycję. Później jednak osłabła i ostatecznie oddała zespół na 13 pozycji w towarzystwie Estonek, Francuzek czy Łotyszek. – Myślę, że pobiegłam na tyle, na ile mnie było stać – przyznała na antenie TVP Sport Monika Skinder.
Już przed startem biegu było wiadomo, że trzecia i czwarta zmiana będą dla nas najtrudniejsze. I rzeczywiście Weronika Kaleta i Karolina Kukuczka nie myślały o tym, aby atakować rywalki, ale celowały prze wszystkim w uniknięcie zdublowania. Skutkowałoby ono bowiem usunięciem z trasy. Kaleta przeżywała na trasie bardzo trudne chwile i na zakończenie swojej zmiany spadła na 15 miejsce. Kukuczka przez moment była natomiast nawet 16. Finiszowała jednak w znakomitym stylu i na metę naszą sztafetę przyprowadziła na 14 pozycji.
Złoty medal zdobyły Rosjanki, które startowały w składzie Yulia Stupak, Natalia Nepryaeva, Tatiana Sorina i Veronika Stepanova. Drugie miejsce zajęły Niemki, które na metę wpadły z 18 sek. straty. Reprezentantki naszych zachodnich sąsiadów pobiegły w składzie Katherine Sauerbrey, Katharina Hennig, Victoria Carl i Sofie Krehl. Ostatnie miejsce na podium zajęły Szwedki, które do Rosjanek straciły 20 sek. Przedstawicielski Trzech Koron wystartowały w składzie Maja Dahlqvist, Ebba Andersson, Frida Karlsson i Jonna Sundling.