W spotkaniu 12. kolejki Ekstraligi Rugby Edach Budowlani Lublin ulegli Skrze Warszawa 17:19. Wynik mógł być zupełnie inny, gdyby w końcówce rzut karny wykorzystał zawodnik lublinian Smilko Debrenliev
Gospodarze nie byli faworytem, ale bardzo liczyli na sprawienie sobie i kibicom niespodzianki. I taki scenariusz był bardzo blisko realizacji. Wprawdzie lublinianie rozpoczęli od niewykorzystanego rzutu karnego w 12 minucie, ale po upływie 24 minut gry kopacz Edach Budowlanych już wpisał się na listę strzelców (3:0 dla Lublina). Odpowiedź gości przyszła bardzo szybka. Warszawianie wykorzystali błędy lublinian i po rozegranej kontrze położyli piłkę na polu punktowym miejscowych. Kolejne dwa „oczka” dopisał z podwyższenia najskuteczniejszy zawodnik ekstraligi Daniel Gdula. Tym samym wicelider prowadził 7:3.
Po objęciu prowadzenia stołeczny zespół zaczął przede wszystkim grać szybciej. Goście bardzo dobrze grali ręką, umiejętnie włączali rozgrywanie piłki nogą. Lublinianie momentami nie nadążali za rywalem, zaczęli też popełniać błędy. Kolejne punkty zdobyte przez Skrę wisiały w powietrzu. I faktycznie, na powiększenie prowadzenia nie musieliśmy długo czekać. W 34 min wychowanek lubelskiego klubu Arkadiusz Janeczko, po szybkom przegrupowaniu, wykorzystał swoją szybkość i wykonał przyłożenie. Z podwyższeniem problemów nie miał Gdula – Skra prowadziła już 14:3 i sytuacja była już niezbyt ciekawa.
Na szczęście gospodarze nie poddali się i walczyli do gwizdka kończącego pierwszą część spotkania. W doliczonym czasie składną akcję zakończył przyłożeniem Maciej Grabowski. Podwyższenie zaliczył Debrenliev i gospodarze przegrywali już tylko 10:14.
W drugiej odsłonie oglądaliśmy dobrą otwarta grę z obu stron i mało błędów. Jeden z nich w 73 min wykorzystał Kuziwakwashe Kazembe i Edach Budowlani objęli prowadzenie 15:14. A kiedy Smilko Debrenliev podwyższył na 17:14 wszyscy chcieli aby mecz jak najszybciej został zakończony. Niespodzianka wisiała w powietrzu. Warszawianie nie dali za wygraną i walczyli do końca. Dopięli swego w samej końcówce kładąc piłkę na polu punktowym lublinian i odzyskując prowadzenie (19:17).
Ostatnie słowo mogło jednak należeć do ekipy z ul. Krasińskiego. W ostatniej akcji meczu Smilko Debrenliev wykonywał rzut karny z lewej strony boiska, patrząc z pozycji drużyny atakującej. Niestety etatowy kopacz w tak ważnym momencie pomylił się i niespodzianka w postaci pokonania wicelidera ze stolicy przeszła lublinianom koło nosa. Małym pocieszeniem jest jedynie jeden punkt nazywany tzw. bonusem obronnym, przyznawanym drużynie za porażkę różnicą siedmiu punktów bądź mniejszą.
Edach Budowlani Lublin – Skra Warszawa 17:19 (10:14)
Punkty dla Edach Budowlanych: Smilko Debrenliev 7, Maciej Grabowski 5, Kuziwakwashe Kazembe 5.
Punkty dla Skry: Siokivaha Halaifonua 5, Arkadiusz Janeczko 5, Violeti Kolo 5, Daniel Gdula 4.
Żółte kartki: Maciej Grabowski (Edach Budowlani), Daniel Gdula (Skra).
Edach Budowlani: Rudziński (36 Mazur), Mwale, Kelberashvili (48 Gąska), Król, B. Jasiński, Dec (45 Więckowski), Tomaszewski, Musur, Kazembe, Debrenliev, Kasprzak, Węzka, Brzezicki, Dube (45 Nyakufaringwa), Grabowski.
Skra: Kosiorek (41 Kostałkowski), Maciejewski, Gołąb (41 Vorster), Janeczko (50 Kępa), Botha (73 Banasiak), O’Neill, Matusewicz, Gołuchowski, Nowicki, Gdula, Pasichnyk (73 Kolo), Halaifonua, Matysiak, Twardowski (62 Żółkowski), Vihaki (41 Lewandowski).
Edach Budowlani byli bardzo blisko sprawienia niespodzianki w meczu z wiceliderem Skrą Warszawa
Fot. Maciej Kaczanowski