W sobotę o godz. 20 w hali im. Arkadiusza Gołasia w Kraśniku odbędzie się wielka gala Thunderstrike Fight League 11. W najciekawszej walce Michał Oleksiejczuk z GKS Górnik Łęczna zmierzy się z brazylijską gwiazdą – Charlesem Andrade.
MMA błyskawicznie podbiło serca kibiców w całej Polsce. Gale KSW regularnie gromadzą na widowni kilkanaście tysięcy fanów oraz grubo ponad milion przed telewizorami.
Mamed Chalidow czy Joanna Jędrzejczyk mają w naszym kraju status już nie tylko sportowców, ale prawdziwych celebrytów, których każdy ruch jest śledzony przez media. A trzeba pamiętać, że mówimy o sporcie, który na szerokie wody wypłynął w Polsce dopiero na początku XXI wieku. Mimo tak krótkiej historii, MMA pod względem popularności już zdecydowanie dystansuje boks.
Popularność
- Jesteśmy dużo bardziej nieprzewidywalni. U nas nie ma rekordów 30-0 tak jak w boksie zawodowym. W MMA najlepsi zawodnicy też czasem przegrywają. Najbardziej liczy się jednak widowiskowość walk. Tu nikt nie przestoi całego pojedynku czekając na zadanie jednego ciosu - mówi Jacek Sarna, organizator gali w Kraśniku.
- Olbrzymią robotę dla tego sportu wykonał Mariusz Pudzianowski. Jego przyjście do MMA sprowadziło zainteresowanie mediów i kibiców. Gale zaczęły być transmitowane w telewizji i stały się gigantycznym show - wyjaśnia Michał Oleksiejczuk, zawodnik Górnika Łęczna.
- O popularności MMA świadczy frekwencja na zajęciach w Szkole Drwala w Krakowie, której jestem zawodnikiem. Mamy mnóstwo chętnych, którzy chcą spróbować swoich sił w MMA. W tym gronie są m.in. lekarze czy prawnicy. Prowadzimy również zajęcia dla kobiet, które dzięki temu uczą się samoobrony. Uważam, że każdy powinien umieć obronić swoją rodzinę - mówi Sebastian Kotwica ze Szkoły Drwala w Krakowie.
Dźwignie w parterze
Kibice w Kraśniku z niecierpliwością czekają na jego pojedynek z Guilherme „Warrior” Cadeną Martinsem. Kotwica pochodzi z Kraśnika, a pierwsze kroki w sportach walki stawiał w miejscowym klubie zapaśniczym Suples.
- Chcę walczyć z dobrymi wojownikami, wygrywać z nimi i zdobywać doświadczenie. Liczę na wsparcie swoich kibiców i głośny doping w Kraśniku - mieście, które otworzyło mi sportową karierę - zapowiada Sebastian Kotwica.
24-latek ma na swoim koncie 10 walk zawodowych, z czego aż 8 zakończyło się jego triumfem. W 2015 r. w Lublinie pokonał Mateusza Smolaka, a kilka miesięcy później w Kraśniku nie dał szans Sebastianowi Kujawiakowi. - Kilka osób twierdziło, że po gali FEN nie wystąpię w moim mieście. Oczywiście, że będę walczył i to z najtrudniejszym rywalem w mojej karierze. Będę jeszcze mocniej i lepiej przygotowany! Chcę tę walkę utrzymywać jak najdłużej w stójce, ponieważ mój rywal wywodzi się z brazylijskiego jiu-jitsu. Tacy zawodnicy zawsze szukają walki w parterze, gdzie mogą zakładać dźwignie na ręce czy nogi. Zapraszam wszystkich 1 kwietnia na galę TFL 11 do Kraśnika. Postaram się dać Wam wielkie emocje i nie zawieść.
Walka wieczoru
Kotwicę czeka olbrzymie wyzwanie, bo Guilherme „Warrior” Cadena Martins to świetny zawodnik. Brazylijczyk z ostatnich 5 walk 4 rozstrzygnął na swoją korzyść. - On będzie największym wyzwaniem w karierze dla Sebka. Nasz zawodnik nigdy nie walczył z tak dobrym w parterze zawodnikiem. Dla kibiców z Kraśnika i fanów TFL to prawdziwa gratka. Zobaczymy czy silniejsze okażą się zapasy Polaka, czy legendarny parter Brazylijczyka. Dla Kotwicy jest to walka o wszystko, walka o marzenia i kolejny krok ku dużej karierze sportowej - mówi Jacek Sarna.
Walką wieczoru będzie jednak starcie Michała Oleksejczuka z Charlesem Andrade. Obaj zawodnicy legitymują się znakomitymi rekordami. Oleksiejczuk stoczył 12 zawodowych walk, z czego 10 wygrał. Andrade ma na swoim koncie aż 63 walki, w tym 31 zwycięskich. Ostatnio nie ma jednak dobrej serii: w 2016 r. bił się 8 razy, z czego aż 6 kończył jako przegrany. - Doświadczenie jest po stronie Brazylijczyka. Nie ma to jednak dla mnie znaczenia. Chcę być na szczycie, więc muszę wygrywać z każdym przeciwnikiem - zapowiada Oleksiejczuk.
5 lat
Zawodnik Górnika Łęczna ćwiczy MMA od 5 lat. - Kumpel pokazał mi pojedynki gwiazd z dawnych lat. Od razu wciągnąłem się w ten sport, chociaż wcześniej trenowałem m.in. lekkoatletykę czy piłkę ręczną. Z moich pierwszych amatorskich walk niewiele pamiętam. Adrenalina była zbyt duża. Później nauczyłem się panować nad stresem. W klatce trzeba mieć otwarty umysł - wyjaśnia gwiazda Górnika.
Dzisiaj Oleksiejczuk ma za sobą niezwykle profesjonalny zespół. - Na co dzień ćwiczę z Konradem Płazą, ale pomaga mi również m.in. Tomasz Iwan z K1 Fighting Center Lublin i Andrej Molchanov. Nieoceniona jest również pomoc Anny Angelloni-Wójcik, mojej dietetyczki. Zawsze mogę liczyć na pomoc moich sponsorów. Olbrzymią pomoc oferują mi zawsze również właściciele siłowni Spartakus – dodaje Oleksiejczuk.
Kontuzje i emocje
Wspomniana pomoc jest niezwykle ważna, zwłaszcza w najtrudniejszych momentach, takich jak kontuzje. - Miałem ich kilka w karierze. Najpoważniejsza zdarzyła mi się blisko rok temu, podczas walki z Wojciechem Januszem. W pierwszej rundzie rywal połamał mi oczodół i kość nosową. Udało mi się jednak dociągnąć do końca pojedynku i nawet wygrać. Po 3 godzinach udałem się jednak na szpitalny oddział ratunkowy, gdzie udzielono mi pomocy. Pamiętam jednak, że z bólu nie przespałem wówczas dwóch nocy. W takich chwilach olbrzymim oparciem jest dla mnie narzeczona, Wioleta. Jest ze mną od początku mojej kariery w MMA i zawsze motywuje mnie do jeszcze cięższej pracy - mówi zawodnik Górnika Łęczna.
1 kwietnia w Kraśniku pojawi się jeszcze wiele innych gwiazd. Sporo emocji dostarczy na pewno starcie Cezarego Kęsika z Mateuszem Ostrowskim, którego stawką będzie Pas Mistrzowski TFL w kategorii średniej. - Czarek od początku buduje swoją karierę z organizacją TFL i zasłużył na walkę o pas. Jest niepokonany. Tym razem stawka walki dla niego jest inna niż wszystkie amatorskie i zawodowe starty. Walczy o pas z doświadczonym rywalem ze świetnego klubu. Będzie to najcięższy sprawdzian w jego życiu - mówi Sarna.
Sporo emocji powinna dostarczyć także konfrontacja pochodzącego z Łęcznej Łukasza Bieńka z Ukraińcem Nikolayem Ivkovem. - Moim celem jest walka o pas TFL. Do tego będę dążył ponieważ uważam, że zasłużyłem na ponowną szansę i dlatego nadchodząca walka będzie dla mnie bardzo ważna - dodaje Łukasz Bieniek.