Modernizacja stadionu w Krasnymstawie pochłonęła blisko 13 mln zł. Obiekt robi wrażenie. Posiada nową płytę boiska, bieżnię i trybuny. Do tego wybudowano jeszcze pawilon sportowy z wielofunkcyjną halą.
Pytanie tylko, czy władze miasta nie pospieszyły się z jego otwarciem, które miało miejsce w czasie krasnostawskich Chmielaków. Bo piłkarze Startu zdążyli rozegrać na nim zaledwie jeden mecz. Na kolejny z Podlasiem zostali wypędzeni do Białej Podlaskiej.
Po opadach deszczu boisko było zalane i nie nadawało się do gry.
Wszystko wskazuje jednak na to, że problemy z murawą były tylko przejściowe. - Zrobimy wszystko, żeby przygotować boisko na najbliższy mecz - obiecuje Szczepan Olchowski, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Krasnymstawie, zarządcy obiektu. - Oczywiście to, czy on się odbędzie nie zależy już od nas, tylko od pogody. Bo jeśli będzie padać tak jak ostatnio, to o wszystkim zadecyduje sędzia - dodaje.
Nieoficjalnie mówi się o tym, że rozegranie meczu z Wisłą wymogli na władzach MOSiR kibice Startu, którzy wykupili karnety. W przeciwnym razie zaczęliby żądać zwrotu pieniędzy. W Internecie pojawiły się z kolei zarzuty, że murawa boiska została źle zrobiona. - Najłatwiej tak powiedzieć. Ale wszystko było robione zgodnie z projektem. Nie było żadnej fuszerki - twierdzi Olchowski.
Zdaniem dyrektora winna jest tu pogoda. Bo nikt nie przewidział, że we wrześniu będzie tak lało. W miejscu gdzie zbierało się najwięcej wody poprawiono już drenaż murawy. Wykonawca robót dał inwestorowi, czyli miastu trzyletnią gwarancję, więc w razie kolejnych usterek w tym czasie będzie musiał je usunąć.
Start może się tylko cieszyć z decyzji MOSiR, bo w niedzielę gra z Wisłą Puławy, która jest liderem. Własne boisko i doping licznej grupy kibiców na pewno będzie istotnym atutem drużyny będącej ostatnio w dołku.
- To nie była dla nas komfortowa sytuacja - mówi Modest Boguszewski, trener Startu. - Nie zdążyliśmy odbyć nawet jednego treningu na nowym boisku. A o zmianie terminu i miejsca meczu z Podlasiem dowiedzieliśmy się na trzy dni przed jego rozegraniem. Szkoda, bo byliśmy wtedy po dwóch porażkach i grając u siebie mogliśmy się przełamać. A tak nic z tego nie wyszło - żałuje szkoleniowiec.