

Rozmowa z Kacprem Stokowskim, pływakiem AZS UMCS Lublin, medalistą mistrzostw świata w Budapeszcie

- Z mistrzostw świata w Budapeszcie wróciłeś z dwoma medalami, sześcioma rekordami kraju i chyba w bardzo dobrym humorze?
– Wydaje mi się, że były to najlepsze zawody pływackie, w jakich uczestniczyłem. Z perspektywy światowej ponad 30 rekordów, a ja mogłem dołożyć swoją cegiełkę. Zdobyłem dwa medale i nawet nie wiem już, ile razy poprawiałem ten najlepszy wynik. Śmiało mogę powiedzieć, że to najlepsze mistrzostwa w moim wykonaniu. Wydaje mi się, że bez presji i ciśnienia wszyscy zjechali się, aby dobrze bawić się w basenie. To pokazuje, że jak presja jest mniejsza, to wychodzi lepiej. Tak było w naszej, polskiej kadrze, ale i w przypadku innych reprezentacji. Luz po igrzyskach na pewno pomógł w tym wszystkim.
- Ty też nie czułeś takiej presji jak podczas igrzysk w Paryżu?
– Nie można mówić, że w Budapeszcie presji w ogóle nie było, ale igrzyska, to zupełnie, co innego. Trudno opisać, z czym musi zmagać się zawodnik podczas igrzysk olimpijskich. Mistrzostwa świata, to było jednak dla mnie tylko pływanie, a ja wykonuję to na co dzień. Chyba na tyle dojrzałem i przywiozłem już tyle medali z różnych imprez, że wiedziałem, czego się spodziewać i jak się przygotować. Złożyło się tak, że wyszły najlepsze zawody w życiu. Pracowałem na to ciężko, a cele były założone dawno temu.
- Jechałeś do Budapesztu z myślą o medalach?
– To było celem, ale nie budziłem się codziennie z myślą, że muszę zdobyć medal. To raczej była motywacja, która towarzyszyła mi na treningu. Chciałem stanąć na podium, ale nie miałem wielkiego ciśnienia. Głównym celem było popłynąć perfekcyjnie. Może tego zabrakło, ale 95 procent wystarczyło do medalu.
- Czy przed startem imprezy zakładałeś jednak, że przynajmniej raz musisz stanąć na podium?
– Szczerze mówiąc nie zakładałem nic. Najważniejsze było to, żeby perfekcyjnie popłynąć swoje starty. Cieszę się, że byłem w stanie wpadać na ścianę na takich pozycjach i wywalczyć te dwa krążki.
- A z którego medalu cieszysz się bardziej: tego w sztafecie czy jednak tego na 100 metrów stylem grzbietowym...
– Oba smakują podobnie. Ten w sztafecie cieszy niesamowicie, bo nikt nie zakładał, że możemy osiągnąć tak dobry wynik. Chcieliśmy tak naprawdę wyjść na przetarcie basenu dla reszty naszej kadry, nikt się kompletnie nie spodziewał, że wszystko skończy się medalem. Ten krążek indywidualny oddaje po prostu ciężką pracę, którą włożyłem w codzienne treningi. Trenuję grzbietem na co dzień, więc zdobywając medal na 100 metrów, w tak szybkich mistrzostwach, w bardzo szybkim finale, to powoduje, że trzecie miejsce smakuje jeszcze lepiej.
- Masz już jakieś plany na 2025 rok?
– Na razie przede wszystkim odpoczynek, złapać tej energii, żeby w nowy rok wkroczyć z werwą. Budzik przesunę trochę dalej w stronę 9, bo jak wiadomo pływak musi wstawać bardzo wcześnie. Święta spędziłem już w Stanach Zjednoczonych. Na plany startów jest jeszcze za wcześnie. Na pewno będzie sporo imprez, na których się będziemy skupiać, ale na razie myślę tylko o odpoczynku.
- Ty jesteś bardzo zadowolony z wyników w Budapeszcie, ale chyba cała kadra Biało-Czerwonych ma powody do radości...
– Dokładnie. Były rekordy Polski bite przeze mnie, ale i przez całą kadrę, kilka medali, mnóstwo finałów. Przecież zawody trwały sześć dni, a zdobyliśmy pięć medali, a to na pewno cieszy. Mistrzostwa świata, jeżeli chodzi o rangę, to zawody zaraz po igrzyskach. Można powiedzieć, że spisaliśmy się nie na medal, a na kilka medali.
- Mistrzostwa w Budapeszcie były bardzo szybkie, sam wspomniałeś, ile rekordów udało się podczas nich pobić. Czy to możliwe, żeby w kolejnych latach cały czas poprawiać te najlepsze wyniki i co powinno być kolejnym celem lub granicą, którą powinien przekroczyć polski zawodnik?
– Uważam, że tak. Wszystko zależy od specyfikacji treningu, a także przygotowania fizycznego i mentalnego. To były kosmiczne i rekordowe mistrzostwa, z ponad 30 rekordami. Następnym krokiem powinno być to, żeby jeden z tych rekordów należał do Polaka, mam nadzieję, że przypadnie mi. Na pewno zrobię wszystko, żeby iść w tym kierunku.
- A ty, w którym elemencie tak naprawdę możesz się jeszcze poprawić?
– Chciałbym popłynąć perfekcyjny wyścig, żeby wszystko poszło na sto procent. U mnie w obu wyścigach były błędy, jestem ciekaw, co by się stało gdyby było perfekcyjnie. W moim przypadku na pewno start jest do poprawy, bo ja nadrabiam pływaniem pod wodą, chyba jestem w tym jednym z najlepszych. Muszę to wykorzystywać.
- Czy w nowy rok wkroczysz nadal jako zawodnik AZS UMCS Lublin?
– Tak, nic się w tym temacie nie zmieni. Świetnie się czuję z lubelskim klubem, współpracujemy od 3 lat i uważam, że to najlepszy klub w Polsce, który wspiera sportowców na elitarnym poziomie. Bycie w takim klubie z tyloma utytułowanymi zawodnikami, to dodatkowa motywacja, żeby być jeszcze lepszym.
