

Grzegorz Bińczak - radny z klubu Prawa i Sprawiedliwości - w lutym stracił posadę dyrektora w Instytucie Nowych Syntez Chemicznych. W tym miesiącu otrzymał wypowiedzenie w Zakładach Azotowych. Sprawę bada już Rada Miasta Puławy, która może próbować bronić swojego przedstawiciela.

Grzegorz Bińczak to jeden z bardziej aktywnych radnych z klubu PiS, obecnie przewodniczący komisji budżetowej. Karierę w puławskim samorządzie rozpoczął w 2018 roku, kiedy startując z trzeciego miejsca zdobył 208 głosów, co przy wysokim poparciu dla jego ugrupowania pozwoliło mu zyskać mandat. Sześć lat później miejsce na liście było już pierwsze, a głosów 696.
Nagły zwrot
Równolegle do lokalnej polityki, wspinał po drabinie zawodowej. W roku 2019, już jako radny, otrzymał w pracy awans na starszego specjalistę technologa w zakładzie amoniaku. Cztery lata później, latem 2023 roku, był już dyrektorem departamentu produkcji doświadczalnej w Instytucie Nowych Syntez Chemicznych.
To wiązało się z koniecznością przejścia na bezpłatny urlop w Zakładach Azotowych. Umowa z INS kończyła się 15 lutego 2025. Grzegorz Bińczak liczył na jej przedłużenie, ale już w styczniu tego roku został poinformowany o tym, że jego stanowisko zostaje zlikwidowane. Decyzję w tej sprawie podjął Cezary Możeński, który rok temu odzyskał stanowisko dyrektora instytutu.
Kłopoty po urlopie
Bińczak był przekonany, że w tej sytuacji po prostu zakończy bezpłatny urlop i wróci do pracy na Azotach. Wniosek w tej sprawie do swojego pracodawcy złożył 20 stycznia potwierdzając gotowość do powrotu. Władze ZA wobec radnego PiS miały jednak inne plany, o czym ten początkowo nie wiedział. W połowie lutego zaczyna pracę na swoim dawnym stanowisku starszego technologa w tym samym zakładzie, ale już 5 marca dostaje wypowiedzenie z trzymiesięczym okresem wypowiedzenia. Powód? Taki sam jak w INS - likwidacja stanowiska. Jak się później okaże, nie tylko to.
Szkopuł tym, że według przepisów pracodawca nie może zwolnić radnego bez otrzymania zgody na taki krok ze strony danej rady. Z kolei rada w myśl ustawy o samorządzie nie zgodzić na zwolnienie nie może tylko w jednym przypadku. Precyzyjnie brzmi to tak:
"Rozwiązanie z radnym stosunku pracy wymaga uprzedniej zgody rady gminy, której jest członkiem. Rada gminy odmówi zgody na rozwiązanie stosunku pracy z radnym, jeżeli podstawą rozwiązania tego stosunku są zdarzenia związane z wykonywaniem przez radnego mandatu".
Co ze zgodą rady?
Władze Zakładów Azotowych już w styczniu zaczęły starania o uzyskanie zgody na zwolnienie swojego pracownika od Rady Miasta Puławy. Pierwszy wniosek złożyły już w styczniu, ale ten został odrzucony z powodu niedociągnięć formalnych. Drugi wniosek powstaje 4 marca i zostaje przez przewodniczącego rady, Mariusza Wicika z PiS, przyjęty do rozpatrzenia. Po uzyskaniu pisemnych wyjaśnień ze strony Bińczaka, z pomocą prawników, RM tworzy dość obszerne uzasadnienie projektu uchwały o "odmowie wyrażenia zgody na rozwiązanie stosunku pracy" z radnym PiS.
Argumentacja składa się z trzech głównych elementów. Pierwszy dotyczy swego rodzaju niekonsekwencji władz Azotów, które argumentując konieczność zwolnienia radnego likwidacją jego stanowiska pracy (które to miało zniknąć decyzją zarządu ZA z września zeszłego roku), to jednak Grzegorz Bińczak po urlopie na to nieistniejące już, zlikwidowane stanowisko wrócił. Drugi element dotyczy wręczenia wypowiedzenia bez zaczekania na rozpatrzenie złożonego wniosku o zgodę rady. Trzeci, najważniejszy, dotyczy kwestii powiązania decyzji o zwolnieniu pracownika ze sposobem wykonywania przez niego mandatu radnego.
Polityczna przynależność
Według samego Bińczaka "rzeczywistą przyczyną rozwiązania stosunku pracy" z nim są "zdarzenia związane z wykonywaniem mandatu radnego" a dokładniej jego "przynależność" do klubu radnych PiS. To zdanie - zdarzenia zwiazane z wykonywaniem (...) jest przeniesione w całości z cytowanej wyżej uchwały o samorządzie.
Sam przepis zdaje się sugerować, że potrzebne jest konkretne zdarzenie, które miało wpływ na decyzję pracodawcy, np. jakieś głosowanie, postawa radnego, wypowiedź, działanie związane z wykonywaniem mandatu. Czy sama tylko przynależność do danego klubu radnych to wystarczający powód, by uznać, że zwolnienie ma charakter polityczny? Z drugiej strony: czy nagła likwidacja obydwu miejsc pracy w firmach kontrolowanych przez państwo właśnie dla samorządowca PiS to przypadek?
"Rada Miasta podziela stanowisko radnego Grzegorza Bińczaka, iż wskazane przez pracodawcę (...) przyczyny zwolnienia (...) mogą mieć charakter pozorny, zaś rzeczywistą przyczyną rozwiązania z nim umowy o pracę mogą być zdarzenia związane z wykonywaniem mandatu radnego, tj. przynależność radnego do Klubu Radnych "Prawo i Sprawiedliwość" - napisano w uzasadnieniu do projektu uchwały.
Sprawa trafi do sądu?
Co ciekawe, ocena pracy specjalisty - technologa, jak się okazuje, może zależeć nie tylko od jego rzeczywistych kompetencji, ale także tego kto ocenia. Gdy ZA "Puławy", chemiczny gigant kontrolowany przez skarb państwa, był w rękach menedżerów nominowanych w czasach rządów PiS, ta ocena, jak się domyślamy, była pozytywna. Dzisiaj firmą rządzi nowe kierownictwo na czele z prezesem Hubertem Kamolą, powołane już po zmianie władzy centralnej. I ocena jest już znacznie niższa. Według dokumentu przedstawionego przez Azoty, Grzegorzowi Bińczakowi ma brakować znajomości procedur, samodzielności, sumienności, a nawet komunikatywności.
- Pracuje w branży chemicznej kilkanaście lat, jestem doktorem nauk technicznych i nagle dowiaduję się, że nie ma już dla mnie miejsca. Dostaję wypowiedzenie, z którego dowiaduję się, że moje stanowisko jest zlikwidowane. Co mogę dodać? Liczę na to, że radni przyjmą uchwałę o braku zgody, ale nie sądzę, żeby na tej podstawie to wypowiedzenie miało zostać wycofane. Dlatego rozważam wystąpienie na drogę sądową - zapowiada Grzegorz Bińczak.
Najbliższa sesja rady miasta zaplanowana jest na czwartek, 27 marca. Jeden z jej ostatnich punktów dotyczy rozpatrzenia wniosku o zgodę na zwolnienie z pracy wskazanego radnego z klubu PiS.
