Fot. Kuba Skowron/basketligakobiet.pl
Fenomenalna gra w ostatniej kwarcie dała reprezentacji Polski zwycięstwo nad Białorusią. Awans na Eurobasket 2017 wywalczą zwycięzcy każdej z grup oraz cztery najlepsze ekipy z drugich pozycji. Dzięki ograniu mocnej Białorusi biało-czerwone wykonały pierwszy i bardzo poważny krok w stronę awansu. Ich rywalkami są jeszcze niżej notowane Belgijki. Żeby wywalczyć awans, prawdopodobnie wystarczą im dwie wygrane nad tą ekipą.
W sobotę reprezentantki Polski w pierwszym spotkaniu o punkty pod wodzą Todora Mołłowa rozegrały dwie różne połowy. W pierwszej, szczególnie na początku spisywały się bardzo słabo i schodząc do szatni przegrywały dwunastoma punktami. Część strat odrobiły jednak w trzeciej kwarcie, a w czwartej wprost zdeklasowały rywalki, rzucając 19 punktów i tracąc tylko jeden.
– Miałam łzy w oczach w końcówce spotkania. W ostatnich sekundach myślałam, że się rozkleję. To są niesamowite emocje. To nie jest klub, reprezentacja to całkiem inna bajka. Hymn na początku, orzełek na piersi… Wychowana jestem w duchu patriotyzmu, dla mnie kadra jest bardzo ważna. To nie do końca się poukładało rok temu. Nie chciałabym, żeby kadra była czymś, gdzie trzeba przyjechać, na co ludzie nie chcą przyjść, czemu nie chcą kibicować. To ma być nasza duma, nasz honor. Dzisiaj ludzie wyszli z meczu dumni i uśmiechnięci. My jako zawodniczki jesteśmy spełnione. To jest niesamowite, niech takich meczów będzie jak najwięcej – powiedziała najskuteczniejsza zawodniczka naszego zespołu Justyna Żurowska-Cegielska w rozmowie z portalem pzkosz.pl.
– Nie bałam się, brałam odpowiedzialność na siebie. Wiedziałam, że jestem w dobrym momencie swojego okresu przygotowania. Czułam się mocna i pewna, a co najważniejsze miałam “błogosławieństwo” od trenera. Nie było od niego momentu zawahania przy mojej osobie – dodała Żurowska–Cegielska.
Doświadczona koszykarka przyznała, że tak wysokie zwycięstwo w ostatniej kwarcie to nie jest dla niej żadna nowość. – Jeśli chodzi o moją osobę, to ostatnio w meczu Wisły Can-Pack Kraków z Tango Bourges Basket miałyśmy końcówkę 18:0. One przez ponad siedem minut nie zdobyły punktu.
W krótkiej odległości czasowej mam dwa takie mecze, co pokazuje, że koszykówka jest sportem nieprzewidywalnym. Nawet jeśli wygrywasz 20 punktami, to nigdy nie wiesz, jak to się skończy. Nie da się bronić na zero z tyłu. Trzeba cały czas atakować, nie można zamurować kosza i stać. To nie jest piłka nożna. Aczkolwiek w Wiśle pokazałyśmy, że da się grać na zero, a w kadrze na jeden przez całą kwartę. Ten mecz wygrałyśmy wolą walki, agresją – zakończyła.
Polska – Białoruś 65:56 (9:20, 21:22, 16:13, 19:1)
Polska: Żurowska-Cegielska 20, Stankiewicz 10, Kobryn 10, McBride 7, Idczak 7, Skobel 6, Pawlak 3, Koc 2, Morawiec 0, Śnieżek 0, Kaczmarczyk 0
Białoruś: Papova 13, Leuchanka 12, Verameyenka 9, Troina 9, Snytsina 7, Tarasava 4, Likhtarovich 2, Hasper 0, Ziuzkova 0.
POWIEDZIELI PO MECZU
Teodor Mołłow (trener reprezentacji Polski)
– Mamy dziewczyny z charakterem, są zdeterminowane w tym co robią. Źle zaczęły ten mecz, była trema. Pokazały, że w trakcie meczu mogą się zmienić, że mogą zrealizować założenia taktyczne. Chcieliśmy zrobić zespół i mentalną rewolucję. Myślę, że to pokazało się na boisku. Jeszcze nic nie zrobiliśmy, to jest długa droga. Przed nami dużo pracy. Wierzę w te dziewczyny, mam nadzieję, że one wierzą we nie. To 80 procent sukcesu.
Anatoli Buyalski (trener reprezentacji Białorusi)
– Reprezentacja Polski walczyła do końca i w ostatniej kwarcie nic nie mogliśmy zrobić. Ten wynik mówi zresztą sam za siebie. Zespół polski mocno nacisnął na nasze małe zawodniczki. To długie kwalifikacje, więc mam nadzieję, że ten mecz nie wpłynie na końcowy rezultat. Następny nasz mecz na pewno będzie inny.
Tatyana Troina (reprezentantka Białorusi)
– Ostatnia kwarta to masakra. Brak koncentracji, zagrywki nie zagrane do końca. Jeden punkt w całej kwarcie - dawno nie pamiętam takiego meczu. To nie jedna zawodniczka przegrywa cały mecz, tylko cały zespół. To dobrze, że teraz mamy kolejne spotkanie. Musimy się zmobilizować i pokazać co umiemy.
PSZCZÓŁKI W KADRZE
Z pośród trzech powołanych zawodniczek Pszczółki AZS UMCS Lublin w spotkaniu z Białorusią zagrała tylko jedna. Aldona Morawiec pomogła koleżankom w odniesieniu zwycięstwa, ale nie rzuciła ani jednego punktu. Dominika Owczarzak oraz osłabiona po chorobie Agata Szczepanik tym razem nie dostały szansy występy.