W środę do grona sponsorów AZS UMCS Lublin dołączyła firma Sabat, będąca autoryzowanym dealerem marki Hyundai
Do spotkania doszło w siedzibie salonu i serwisu przy al. Kraśnickiej 162. Wzięli w nim udział prezes Zarządu Sabat Andrzej Ostrowski, członek zarządu Grzegorz Ołówka, a także przedstawiciele KU AZS UMCS – Dariusz Gaweł, trener Wojciech Szawarski i zawodniczki Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS.
W wyniku zawartej umowy przekazano dwa samochody Hyundai ix 20. – Jestem bardzo szczęśliwy, że dzisiaj udaje się sfinalizować ten projekt. Poprzez przekazanie naszych samochodów wiodącemu klubowi z naszego miasta chcemy wspierać lubelski sport – powiedział Andrzej Ostrowski, prezes Sabatu. – Mam nadzieję, że logo naszej firmy i AZS UMCS będą dobrze ze sobą współgrać. To korzyść dla obydwu stron i dowód wzajemnej współpracy. Mam nadzieję, że kiedy zawodniczki przekonają się o jakości naszych aut, będzie to początek owocnej wieloletniej współpracy – dodał Ostrowski.
– Bardzo dziękuję za pomoc dla KU AZS UMCS. Te samochody pomogą zabezpieczyć kwestie logistyczne naszej drużynie koszykarek – mówi Dariusz Gaweł, Prezes AZS UMCS Lublin.
Bez zbędnej presji
Lubelskie „Pszczółki” w dotychczasowych pięciu meczach wygrały trzykrotnie i odniosły dwie porażki, w tym dość zaskakującą przeciwko Zagłębiu Sosnowiec we własnej hali. –Na inaugurację sprawiliśmy wielką niespodziankę pokonując w Polkowicach tamtejsze CCC, pretendenta do złotego medalu. Dobrym wynikiem było także zwycięstwo nad zespołem z Gorzowa. W ostatniej kolejce zdarzyła nam się wpadka i zamiast czterech wygranych, mamy o jedną mniej – przyznaje Gaweł. – To jednak dopiero początek sezonu. W poprzednich latach też zdarzały nam się słabsze mecze. Przegrać po walce to nie wstyd, natomiast mecz przeciwko zespołowi z Sosnowca kompletnie nam nie wyszedł. Zakładamy, że zespół miał po prostu gorszy dzień – ocenia prezes AZS UMCS.
Teraz przed Pszczółkami mecze z trzema bardzo silnymi rywalami: Artego Bydgoszcz, Wisłą Kraków i Ślęzą Wrocław. Z zespołem z Bydgoszczy lublinianki zagrają u siebie, potem czeka ich wyjazd pod Wawel, a następnie kolejne domowe spotkanie.. – W niedzielę czeka nas trudne spotkanie, ale nie boimy się rywala. Na drużynie nie jest wywierana żadna presja i zależy nam na tym aby do każdego meczu podejść z maksymalnym zaangażowaniem i wolą walki. A to dlatego, że na mecze Pszczółek przychodzi bardzo wielu kibiców, frekwencja w tym sezonie bardzo nas cieszy. Nie pozostaje nam nic innego jak odpłacić zaufanie fanów dobrą grą – kończy Gaweł.