Porażka Pszczółki Startu w Dąbrowie Górniczej. Przed ostatnią kwartą ekipa z Lublina prowadziła z tamtejszym MKS 68:57. Niestety, tę część gry goście przegrali aż 10:24. Efekt? Czerwono-czarni musieli się pogodzić z porażką 78:81.
Sobotnie spotkanie miało bardzo nietypowy przebieg. Podopieczni Davida Dedka zdobyli pierwsze... 14 punktów. Kto spodziewał się, że to oznacza pewne zwycięstwo gości srogo się rozczarował. I to błyskawicznie. Jeszcze w pierwszej kwarcie gospodarze odpowiedzieli serią... 18:0. Później prowadzili nawet sześcioma punktami, ale po pierwszej odsłonie to Pszczółka Start wygrywała 23:22.
Druga część zawodów? Cały czas w lepszej sytuacji byli przyjezdni. W pewnym momencie mieli już w zapasie nawet 12 „oczek”. Po 20 minutach rywalizacji tablica wyników wskazywała za to rezultat 47:38 na korzyść klubu z Lublina. W trzeciej kwarcie dystans między drużynami wynosił nawet 13 punktów, ale gracze z Dąbrowy Górniczej kilka razy zmniejszali straty. Raz nawet do trzech „oczek”. Czerwono-czarni znowu dobrze jednak finiszowali i przed ostatnią odsłoną było 68:57 dla gości.
Na dzień dobry w czwartej kwarcie Dustin Ware trafił trójkę. Niestety, rywale odpowiedzieli serią 11:0. Na niecałe 2,5 minuty przed końcowym gwizdkiem z dystansu przymierzył Andrzej Mazurczak i to MKS wyszedł na prowadzenie 76:74. Na 18 sekund przed końcem przy stanie 79:78 Ware nie trafił trójki i gospodarze dowieźli wygraną do końca, a Mateusz Dziemba i jego koledzy mają czego żałować, bo kilka razy mieli wyraźną przewagę, ale nie potrafili jej utrzymać.
MKS Dąbrowa Górnicza – Pszczółka Start Lublin 81:78 (22:23, 16:24, 19:21, 24:10)
MKS: Mazurczak 18 (2x3), Cizauskas 12, Piechowicz 9 (1x3), Nowakowski 9 (1x3), Rhett 7 (1x3) oraz Wilson 16 (4x3), Mijović 10, Motylewski, Wieczorek, Koczak.
Start: Davis 14 (2x3), Szymański 8, Dorsey-Walker 6, Łączyński 6 (10 asyst), Borowski 4 oraz Dziemba 15 (2x3), Franke 10 (2x3), Ware 7 (1x3), Jeszke 4, Searcy 4.