(fot. Piotr Michalski)
Podopieczni Davida Dedka grają dzisiaj na wyjeździe z Legią Warszawa
Blisko trzy tygodnie kibice Pszczółki Start Lublin nie mieli okazji śledzić poczynań swoich pupili na parkietach Energa Basket Ligi. Po raz ostatni „czerwono-czarni” wybiegli na parkiet 7 lutego, kiedy niespodziewanie pokonali King Szczecin. Później w rozgrywkach nastąpiła przerwa spowodowana rozgrywkami Suzuki Puchar Polski oraz okienkiem na mecze reprezentacji narodowych w eliminacjach mistrzostw Europy. W obu wydarzeniach udział brali lublinianie. W Suzuki Puchar Polski przegrali już na poziomie ćwierćfinału z Arged BMSlam Stal Ostrów Wielkopolski. W eliminacjach Eurobasketu wystąpili natomiast Yannick Franke i Martins Laksa. Z międzynarodowych bojów z uśmiechem na twarzy wrócił tylko ten pierwszy, bo jego Holandia zakwalifikowała się do finałowego turnieju. Łotwa natomiast sensacyjnie w Rydze uległa Bułgarii, czym pogrzebała swoje szanse na zdobycie biletu na Eurobasket.
Teraz koszykarze Pszczółki Start muszą się jednak skoncentrować na Energa Basket Lidze, bo przed nimi kluczowy miesiąc. Obecnie są na siódmym miejscu w tabeli, ale od większości przeciwników mają o jedno lub dwa spotkania rozegrane mniej. Do końca sezonu zasadniczego podopieczni Davida Dedka wybiegną na parkiet jeszcze siedem razy. Seria zwycięstw pozwoli im zakończyć tę część rozgrywek w pierwszej czwórce, co da przewagę własnego parkietu na poziomie ćwierćfinału play-off. Seria porażek natomiast może wyrzucić jeszcze Pszczółkę poza najlepszą ósemkę. Aby być pewnym pierwszego po powrocie do Energa Basket Ligi udziału w play-off lubelski zespół musi wygrać jeszcze co najmniej dwa razy.
Dzisiaj na zespół Davida Dedka czeka Legia Warszawa, obecnie trzecia siła EBL. To też zespół, który wyjątkowo nie leży „czerwono-czarnym” – lublinianie przegrali cztery ostatnie ligowe starcia z tym przeciwnikiem. Po raz ostatni wygrali w styczniu 2018, kiedy pokonali Legię w stolicy 83:71. Z obecnego składu Startu tamten mecz pamiętają jednak tylko Roman Szymański i Michael Gospodarek.
Konfrontacja w stolicy to też ciekawe wydarzenie ze względu na postać Lestera Medforda Jr. Amerykanin rozpoczynał ten sezon w Lublinie, ale po kilkunastu meczach rozstano się z nim bez większego żalu. Medford zawodził na całej linii – miał problemy ze skutecznością czy dopasowaniem się do stylu gry zespołu. Większych zastrzeżeń nie można było mieć jedynie do jego postawy w defensywie. W Warszawie 27-letni rozgrywający wyraźnie odżył i notuje mecze odpowiadające jego potencjałowi. Takim był chociażby jego występ z Asseco Arka Gdynia, kiedy zdobył aż 35 pkt. W Legii warto też zwrócić uwagę na Walerija Lichodieja, który niedawno przeniósł się do Warszawy z Anwilu Włocławek.
Dzisiejszy mecz rozpocznie się o godz. 17.35, a bezpośrednią relację z niego przeprowadzi Polsat Sport News.