Rozmowa z Romanem Szymańskim, koszykarzem TBV Startu Lublin
- Jak traktować porażkę z MKS Dąbrowa Górnicza na zakończenie serii spotkań sparingowych?
– Na pewno boli, bo nie lubimy przegrywać we własnej hali. Ten mecz nie powinien jednak zaciemniać obrazu ostatnich tygodniach. Wykonaliśmy naprawdę mnóstwo dobrej roboty i uważam, że jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu. Podczas Memoriału Zdzisława Niedzieli zabrakło przede wszystkim Jamesa Washingtona, który dodaje nam mnóstwo energii na boisku. Na szczęście z Turowem Zgorzelec już zagra. Chcemy rozpocząć dobrze sezon.
- Co pana zaskoczyło w trakcie tego okresu przygotowawczego?
– Szybko złapaliśmy wspólny język, mimo że wcześniej nie graliśmy ze sobą. Na boisku i poza nim naprawdę świetnie się rozumiemy.
- Trener zapewnił wam solidną porcję meczów kontrolnych.
– I bardzo dobrze, bo granie jest lepsze niż samo trenowanie. Mierzyliśmy się z bardzo dobrymi przeciwnikami, głównie czołówką PLK oraz ekipami z zagranicy. Te mecze pozwoliły nam się rozwinąć.
- Kto jest liderem zespołu?
– James Washington ciągnie naszą grę. Uros Mirković to również istotna postać. Jest bardzo doświadczony i dba o odpowiedni poziom koncentracji w zespole. Potrafi jednym słowem przywrócić kogoś, kto ze zmęczenia „odszedł do zaświatów”. Marcin Dutkiewicz czy Chavaughn Lewis uzupełniają grupę liderów. Tworzymy zgrany kolektyw.
- Kto rządzi szatnią?
– Uros Mirković. Mówi bardzo mądrze i wszyscy go słuchają. On potrafi spojrzeć na grę całościowo i dostrzec ważne elementy zarówno w obronie, jak i w ataku. Ciągle powtarza, że potrzebujemy każdego zawodnika i nie dzieli nas na tych z pierwszej piątki oraz rezerwowych. Często mówi również, że na boisku nie można się kryć w rogu i oczekiwać na piłkę. Trzeba wnosić do gry coś od siebie.
- To co może dać drużynie Roman Szymański?
– Staram się grać dobrze w obronie. W ataku z kolei nie potrzebuję piłki, aby prezentować się dobrze. Lubię, kiedy koledzy wyprowadzają mnie na czyste pozycje do oddania rzutu.
- Mecz z Dąbrową Górniczą pokazał, że macie problemy z walką w strefie podkoszowej. Przegraliście walkę o zbiórki.
– Musimy pracować zarówno nad obroną, jak i atakiem. Mamy problem ze zbiórkami, ale to jeszcze naprawimy. Czasami zbyt mocno koncentrujemy się na tym, żeby pobiec do kontry. Przez rodzą się kłopoty.
- W sobotnim meczu Darryl Reynolds wyglądał na mocno zagubionego. Dlaczego?
– To jego pierwszy sezon w Europie i potrzebuje czasu, aby się przyzwyczaić do seniorskiej koszykówki. To bardzo atletyczny zawodnik i z pewnością wniesie dużo dobrego do naszej gry. Wszyscy mają wobec niego duże oczekiwania. Na pewno pomożemy mu w tym, żeby szybko odnalazł się w polskiej lidze.
- Na co stać TBV Start w tym sezonie?
– Nie chcę prognozować. Niezwykle istotne jest, aby dobrze zacząć sezon. Na razie są drobne problemy kadrowe, bo kilku graczy jest chorych. Mamy kilka dni na wyleczenie się i przygotowanie do meczu z Turowem. Myślę, że stać nas na awans do fazy play-off.
- dobrymi wynikami w meczach kontrolnych rozbudziliście u kibiców apetyty. Poradzicie sobie z presją?
– To dla nas dobra sytuacja. Kibice w Lublinie są fantastyczni. To zupełnie inny rodzaj widowni niż chociażby we Włocławku. Tam po kilku gorszych meczach zaczyna się buczenie i zwalniane zawodników czy trenera. Nasi fani są bardzo cierpliwi i liczymy na ich głośmy doping.