Dwa mecze u siebie – dwa zwycięstwa. Cztery wyjazdy – cztery porażki. Na szczęście w piątek TBV Start znowu zagra w Lublinie. Rywalem zespołu Davida Dedka będzie beniaminek GTK Gliwice. Początek spotkania o godz. 19
Po serii trzech wyjazdów Chavaughn Lewis i jego koledzy wreszcie wracają do domu. Nie udało się przełamać niemocy na obcych parkietach, która licząc poprzedni sezon wynosi już osiem spotkań. Trzeba się jednak skupić na tym, żeby podtrzymać dobrą passę przed własną publicznością.
– Ostatnio skupialiśmy się na poprawie tych elementów, które nie wychodziły nam tak, jakbyśmy tego chcieli. Chodzi głównie o grę pick and roll w obronie, powrót do defensywy, czy walkę na tablicach. Nie ma co ukrywać, że chcemy wygrać w piątek. Oczywiście wszystko zweryfikuje boisko – zapewnia trener Dedek. A pytany o to, czy Darryl Reynolds będzie odgrywał w ataku coraz większą rolę odpowiada: Darryl jest pierwszoroczniakiem i to widać w jego zagraniach. Ma lepsze i gorsze momenty. To się jednak zdarza graczom, którzy dopiero zaczynają karierę w Europie. Liczymy, że z czasem będzie jednak coraz lepiej – wyjaśnia szkoleniowiec czerwono-czarnych.
GTK w tym sezonie wygrało jeden z sześciu meczów. Do tej pory beniaminek grał jednak tylko na wyjeździe. Pierwszy, domowy występ zaplanowano dopiero na grudzień. Trenerem rywali jest Paweł Turkiewicz, który miał okazję prowadzić drużynę z Lublina w pierwszym sezonie po powrocie na najwyższy szczebel rozgrywkowy. W sumie pod jego wodzą czerwono-czarnych wystąpili w 40 spotkaniach, a pracę zakończył z bilansem: 11 wygranych i 29 porażek. Koszulkę klubu z Gliwic zakłada także Marcin Salamonik, który w sezonie 2015/2016 był zawodnikiem lublinian.
W piątek wykluczony jest występ Lukasa Palyzy. Czech podczas wygranego starcia z Legią Warszawa doznał złamania kości jarzmowej i musi jeszcze pauzować przez kilka tygodni. Liderem gości jest amerykański rzucający obrońca Jonathan Williams, który zdobywa ponad 19 punktów na mecz. Skuteczny pod koszem jest też środkowy Maverick Morgan. Rozgrywającym rywal jest doświadczony Robert Skibniewski, o którym plotkowano, że może dołączyć do czerwono-czarnych. Do tej pory 34-latek ma jednak duże problemy ze skutecznością. W obecnych rozgrywkach trafił zaledwie 5 z 32 rzutów z gry, a do tego trzy z 20 trójek. Jeżeli chodzi o statystyki drużynowe, to gliwiczanie są najgorsi w PLK pod względem skuteczności z dystansu (tylko ponad 26 procent).
– O rywalach wiemy praktycznie wszystko. Chyba, że zaskoczą nas jakimiś nowymi sztuczkami. Obejrzeliśmy ich mecze, wiemy, jakie mają słabe punkty, ale teraz musimy to wykorzystać. Trening to jedno, trzeba jeszcze potwierdzić na boisku, że jesteśmy lepsi. Cieszę się, że znowu zagramy u siebie. Nie udało nam się wygrać na wyjeździe, a teraz misją jest podtrzymanie serii zwycięstw w Lublinie – zapewnia Chavaughn Lewis.