Zanosi się na bardzo ciekawy wieczór w hali Globus. W środę o godz. 20 TBV Start Lublin zmierzy się z rozpędzoną BM Slam Stalą, która w tym roku wygrała...12 z 13 meczów
Spotkanie miało zostać rozegrane godzinę wcześniej, ale ze względu na drugoligowe starcie AZS UMCS z Polonią Bytom (początek o godz. 18 w hali MOSiR im. Zdzisława Niedzieli) rozpocznie się ciut później, żeby kibice mieli możliwość obejrzenia obu meczów.
Mocnych punktów rywala trzeba przede wszystkim szukać pod koszem, gdzie rządzi Shawn King. 34-letni Amerykanin notuje średnio 12,9 punktu na mecz, a do tego 11,5 zbiórki. Jako jedyny zawodnik w PLK może się pochwalić dwucyfrową liczbą zebranych piłek. Dobry sezon rozgrywa również Szymon Szewczyk, który ma statystyki na poziomie 11 punktów i niemal sześciu zbiórek. Dodatkowo rzuca ze skutecznością 58 procent za dwa punkty i prawie 40 za trzy. Zespół z Ostrowa Wielkopolskiego ma jeszcze w swoich szeregach najlepszego podającego całej ligi. Aaron Johnson zalicza 6,6 asysty na spotkanie.
Stal przyjedzie do Lublina, żeby przedłużyć imponującą serię zwycięstw. Zespół Emila Rajkovicia wygrał już 11 razy z rzędu. W 2017 roku musiał uznać wyższość tylko jednego rywala – Stelmetu Zielona Góra i to na parkiecie mistrza Polski. W miniony weekend była pewna wygrana z Asseco Gdynia 80:62.
– Ta seria przeciwnika na pewno robi wrażenie. Tak samo skład, bo dysponują bardzo ciekawym zestawieniem – uważa Paweł Kowalski, kapitan czerwono-czarnych. – Mają wielu doświadczonych graczy, którzy występowali w różnych ligach i w tym sezonie radzą sobie znakomicie. To jednak nie oznacza, że już przed meczem składamy broń. Na pewno będziemy chcieli powalczyć, zwłaszcza, że gramy przed własną publicznością – dodaje popularny „Kowal”.
TBV Start też nie ma się jednak czego wstydzić. Koszykarze Davida Dedka w ostatnich pięciu meczach u siebie przegrali tylko raz. I to w bardzo pechowych okolicznościach, bo długo prowadzili z PGE Turowem i to dosyć wyraźnie, ale w czwartej kwarcie oddali pole rywalom. Przegrali 7:24 i całe zawody 64:68. W tym roku lublinianie mogą się pochwalić całkiem niezłym bilans sześciu wygranych i ośmiu porażek. Na pięć kolejek przed zakończeniem rundy zasadniczej utrzymanie mają praktycznie w kieszeni, a w ich zasięgu jest nawet 13 lokata.
– Ostatnie mecze w Lublinie są bardzo wyrównane. Pokazaliśmy już nie raz, że u siebie jesteśmy w stanie nawiązać walkę praktycznie z każdym zespołem. Utrzymanie jest bardzo blisko, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia, dlatego liczymy, że w środę powalczymy o kolejne zwycięstwo – dodaje Paweł Kowalski.