Polska przegrała ze Słowenią i tylko cud w środę z Hiszpanią może dać nam awans do ćwierćfinałów mistrzostw Europy.
Rywale przystąpili do meczu bez Gorana Dragica. Koszykarz Phoenix Suns doznał w meczu z Litwą urazu więzadeł w kolanie i jego występ przeciwko Polsce był niemożliwy. Nie zagrał także kontuzjowany kapitan drużyny Matjaz Smodis. Słoweńcy w swoim składzie mieli jednak inna gwiazdę – rozgrywającego Jakę Lakovica. Wyeliminowanie jego poczynań na parkiecie miało być kluczem Polaków do zwycięstwa. Niestety, nie udało się.
Trener Muli Katzurin w pierwszej piątce dokonał zmian. Obok Krzysztofa Szubargi, Davida Logana i Marcina Gortata pojawili się Szymon Szewczyk i Krzysztof Roszyk. Zabrakło więc Macieja Lampe i Michała Ignerskiego.
Początek to popis Szewczyka, który zdobył pięć punktów wyprowadzając naszą reprezentację na prowadzenie 5:4. Poprawił "trójką” Logan i było 8:4 w 5 minucie. Trener Katzurin, jak nigdy do tej pory w turnieju, dokonywał licznych zmian w składzie. W 7 minucie usiadł nawet na ławce rezerwowych Gortat. Polacy świetnie grali w defensywie. Jednak w ataku było gorzej i pierwsza kwarta zakończyła się tylko sześciopunktowym prowadzeniem biało-czerwonych 17:11.
Na początku drugiej kwarty mieliśmy wiele okazji by powiększyć swoją przewagę, ale fatalnie pudłowali Gortat i Logan. Słoweńcy zaś dwukrotnie trafili za trzy punkty doprowadzając do remisu 17:17 w 14 minucie. Dwie minuty później na prowadzeniu byli już rywale, gdy Goran Jagodnik trafił za dwa i trzy punkty (27:22). Nadal mało skuteczny był Gortat, który nie trafiał z najprostszych sytuacji. Nic dziwnego, że ponownie zszedł z parkietu. W końcówce Polacy złapali wiatr w żagle. Dwukrotne akcje Szewczyka i był ponowny remis 29:29. Ostatnie punkty zdobyli jednak Słoweńcy i to oni prowadzili do przerwy 31:29.
Kolejne 10 minut nie zaczęły się dla nas dobrze. Słoweńcy odskoczyli na sześć (35:29), a nawet dziewięć oczek (39:30). Biało-czerwoni grali bardzo nieskutecznie, w ataku strasznie się gubiąc, tracąc piłki w dziecinny sposób. Przez 8 minut zdobyliśmy zaledwie 1 punkt! A rywale zaczęli nas niemiłosiernie punktować "trójkami”. W 29 minucie Słoweńcy wygrywali aż 49:32. Obraz gry naszej reprezentacji poprawił się, gdy zza linii 6,25 metrów trafili Ignerski oraz Logan, ale wychodząc na ostatnią część meczu przegrywaliśmy już 40:53.
Niestety, czwarta i ostatnia kwarta odbywała się pod dyktando gości, którzy w pewnym momencie wygrywali nawet 20-punktami (67:47). Polacy mieli ogromne trudności w rozegraniu ataku, a ich obrona przypominała szwajcarski ser. Biało-czerwoni w niczym nie przypominali zespołu z początku turnieju z meczów z Bułgarią oraz Litwą. Ostateczna porażka nie przekreśla jeszcze szans na awans, ale trudno mieć nadzieję, że nasza drużyna z taką forma, jaka zaprezentowała we wczorajszym pojedynku ze Słowenią jest w stanie wygrać w środę z mistrzami świata – Hiszpanami.
Polska – Słowenia 60:76 (17:11, 12:20, 11:22, 20:23)
Polska: Szewczyk 15, Logan 15, Koszarek 9, Ignerski 7, Gortat 6, Lampe 6, Szubarga 2, Roszyk, Chyliński.
Słowenia: E. Lorbek 20, Laković 14, Brezec 12, Udrih 10, Nachbar 6, Slokar 5, Jagodnik 5, Klobucar 4, D. Lorbek, Golemac.
Na początku drugiej kwarty mieliśmy wiele okazji by powiększyć swoją przewagę, ale fatalnie pudłowali Gortat i Logan. Słoweńcy zaś dwukrotnie trafili za trzy punkty doprowadzając do remisu 17:17 w 14 minucie. Dwie minuty później na prowadzeniu byli już rywale, gdy Goran Jagodnik trafił za dwa i trzy punkty (27:22). Nadal mało skuteczny był Gortat, który nie trafiał z najprostszych sytuacji. Nic dziwnego, że ponownie zszedł z parkietu. W końcówce Polacy złapali wiatr w żagle. Dwukrotne akcje Szewczyka i był ponowny remis 29:29. Ostatnie punkty zdobyli jednak Słoweńcy i to oni prowadzili do przerwy 31:29.
Kolejne 10 minut nie zaczęły się dla nas dobrze. Słoweńcy odskoczyli na sześć (35:29), a nawet dziewięć oczek (39:30). Biało-czerwoni grali bardzo nieskutecznie, w ataku strasznie się gubiąc, tracąc piłki w dziecinny sposób. Przez 8 minut zdobyliśmy zaledwie 1 punkt! A rywale zaczęli nas niemiłosiernie punktować "trójkami”. W 29 minucie Słoweńcy wygrywali aż 49:32. Obraz gry naszej reprezentacji poprawił się, gdy zza linii 6,25 metrów trafili Ignerski oraz Logan, ale wychodząc na ostatnią część meczu przegrywaliśmy już 40:53.
Niestety, czwarta i ostatnia kwarta odbywała się pod dyktando gości, którzy w pewnym momencie wygrywali nawet 20-punktami (67:47). Polacy mieli ogromne trudności w rozegraniu ataku, a ich obrona przypominała szwajcarski ser. Biało-czerwoni w niczym nie przypominali zespołu z początku turnieju z meczów z Bułgarią oraz Litwą. Ostateczna porażka nie przekreśla jeszcze szans na awans, ale trudno mieć nadzieję, że nasza drużyna z taką forma, jaka zaprezentowała we wczorajszym pojedynku ze Słowenią jest w stanie wygrać w środę z mistrzami świata – Hiszpanami.
Polska – Słowenia 60:76 (17:11, 12:20, 11:22, 20:23)
Polska: Szewczyk 15, Logan 15, Koszarek 9, Ignerski 7, Gortat 6, Lampe 6, Szubarga 2, Roszyk, Chyliński.
Słowenia: E. Lorbek 20, Laković 14, Brezec 12, Udrih 10, Nachbar 6, Slokar 5, Jagodnik 5, Klobucar 4, D. Lorbek, Golemac.