Emocji tyle, co na rybach. Tak można podsumować sobotnie spotkanie Lublinianki z Resovią, które zakończyło się bezbramkowym remisem. Ten wynik nadal daje gospodarzom miano niepokonanych
Podział punktów był więcej niż prawdopodobny. W czterech ostatnich pojedynkach między tymi drużynami aż trzy razy zespoły zdobywały po jednym „oczku”. Ostatnie starcie z rundy wiosennej poprzedniego sezonu zakończyło się z kolei skromnym zwycięstwem Lublinianki (1:0).
Trudno odmówić obu drużynom zaangażowania, ale żeby policzyć klarowne sytuacje na bramki spokojnie wystarczyłaby jedna ręka. W czwartej minucie przed szansą stanął Karol Kalita. Najlepszy strzelec ekipy trenera Marka Sadowskiego za długo czekał ze strzałem i ostatecznie skończyło się jedynie na strachu rzeszowian. Resovia mogła pokusić się o trafienie w 35 minucie. Wówczas Radosław Adamski stanął oko w oko z Pawłem Sochą. Górą w tym starciu był jednak były bramkarz Górnika Łęczna. I to by było na tyle, jeżeli chodzi o pierwszą połowę. Ciekawiej było na trybunach. Kibice gości zamówili do swojego sektora... pizzę. Na chwilę przerwali doping i zabrali się za jedzenie.
Po przerwie lepiej prezentowali się przyjezdni. Niby dominowali, ale niewiele z tego wynikało. Oba zespoły wydawały się zadowolone z remisu i do końcowego gwizdka działo się niewiele. Najgroźniej pod bramką gospodarzy zrobiło się w 61 minucie, kiedy Socha minął się z piłką i na linii bramkowej wyręczyli go obrońcy. Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie.
Lublinianka – Resovia 0:0
Lublinianka: Socha – Wołos (63 Majewski), Kursa, Mazurek, Świech – Kaganek, Czułowski (68 Gutek), Pułka (84 Kucharzewski), Sobiech, Stefański (60 Wiśniewski) – Kalita.
Resovia: Kuszaj – Fedan, Baran, Żmuda, Szkolnik – Adamski (84 Jurczak), Domoń, Sadecki (78 Pałys-Rydzik), Kaliniec, Pyrdek – Rusiecki (58 Ciećko).
Żółte kartki: Czułowski, Majewski – Sadecki, Fedan, Żmuda.
Sędziował: Mateusz Nowak (Stalowa Wola). Widzów: 300.