ROZMOWA Z Mateuszem Pielachem, kapitanem Wisły Puławy
- Po trzech meczach mieliście na koncie siedem punktów. Co się stało później?
– Uważam, że graliśmy zbyt otwartą piłkę. Popełniliśmy też mnóstwo błędów indywidualnych. W II lidze szczęście często nam sprzyjało. Tym razem wyraźnie nie było z nami. Tak to jednak jest w piłce, że limit szczęścia i pecha zawsze wychodzi na zero. Przekonaliśmy się o tym w rundzie jesiennej.
- Straciliście najwięcej bramek w całej lidze, bo aż 32. Nawet ostatni w tabeli MKS Kluczbork nie dostał tylu goli...
– To prawda. Jako piłkarz grający w defensywie także muszę uderzyć się w pierś. Naprawdę graliśmy bardzo słabo w obronie i liczba straconych goli nie jest przypadkowa. Brakowało nam komunikacji, popełnialiśmy też fatalne wpadki. Sam zresztą zapakowałem gola do własnej siatki w ostatnim meczu z Olimpią Grudziądz. Co miałem jednak zrobić? Nie było komunikatu od bramkarza, więc poszedłem na piłkę. Nagle patrzę, a nasz golkiper też wyszedł. Nie dogadaliśmy się i wyszedł z tego kabaret. Szkoda, bo tej i wielu innych sytuacji można było uniknąć.
- W przerwie zimowej zanosi się na duże zmiany?
– Na pewno musimy się wzmocnić, to nie ulega wątpliwości. Co rundę w drużynie potrzeba świeżej krwi. Wiadomo, że długo płaciliśmy frycowe. Teraz jesteśmy już jednak bogatsi o wiele doświadczeń. Dla naszych zawodników I liga była zupełną nowością, więc na wiosnę już nie będzie żadnego zaskoczenia.
- Czego się nauczyliście przez te pół roku na zapleczu Lotto Ekstraklasy?
– Na pewno to była dla nas bardzo duża lekcja pokory. Dodatkowo przez te wszystkie wyniki pojawiła się u nas sportowa złość i jestem przekonany, że się utrzymamy. Zrobimy wszystko, żeby tak się stało. Będziemy pracowali ciężko, liczymy na kilka transferów i powinno być dobrze.
- Wiosna będzie jednak bardzo trudna. W końcu czekają was wyjazdy do większości rywali w walce o utrzymanie...
– Zgadza się. Druga runda zawsze jest trudniejsza. Od pierwszego spotkania w 2017 roku będziemy musieli być odpowiednio skoncentrowani. Przed nami trzy miesiące przerwy, ale już starcie z Bytovią będzie przysłowiowym spotkaniem o sześć punktów. Ja jestem jednak w Wiśle już czwarty rok i w dwóch pierwszych z powodzeniem broniliśmy się przed spadkiem. Naprawdę wierzę, że i tym razem będzie podobnie. Jesteśmy w stanie utrzymać I ligę dla Puław.