Nie tak ostatnie spotkanie w 2016 roku wyobrażali sobie kibice i piłkarze Wisły Puławy. Drużyna Roberta Złotnika przegrała w piątek u siebie z Olimpią Grudziądz 0:1.
Jako pierwsi zaatakowali goście, a szansę na wysunięcie się na czoło klasyfikacji strzelców I ligi miał Karol Angielski, ale jego uderzenie obronił Andrzej Witan. Później do głosu doszła Wisła. Najpierw niezłą szansę zmarnował Dawid Pożak, a kilka chwil później Michał Budzyński huknął z dystansu w poprzeczkę.
W ostatnich sekundach pierwszej połowy świetną okazję miał Marcin Kaczmarek, ale nie trafił w bramkę. Tuż po zmianie stron trener Robert Złotnik posłał do boju Sylwestra Patejuka, który zastąpił Konrada Szczotkę. I najlepszy snajper Dumy Powiśla miał swoją szansę jednak nie zdołał umieścić piłki w siatce. W 57 minucie na boisku zameldował się z kolei Konrad Nowak.
Roszady wielkiego skutku nie przyniosły, bo obie ekipy nie potrafiły stworzyć sobie stuprocentowej sytuacji. Dopiero w 77 minucie kolejny pech dopadł gospodarzy. Mateusz Pielach pechowo głową przelobował swojego bramkarza i puławianie znowu musieli gonić rywali.
Ostatnio w Kluczborku się udało, ale tym razem mimo kilku okazji nic z tego nie wyszło. Spudłował Patejuk, a w doliczonym czasie gry główki Nowaka i Pielacha szybowały nad poprzeczką bramki gości.
Piłkarze Dumy Powiśla będą musieli z niepokojem czekać na wyniki Znicza Pruszków i GKS Tychy. Jeżeli obie ekipy wygrają swoje spotkania to Wisła wyląduje na przedostatnim miejscu w tabeli.
ZDANIEM TRENERÓW
Robert Złotnik (Wisła)
– Na ten mecz trzeba spojrzeć szerzej. To ostatnie spotkanie było odzwierciedleniem całej rundy, jaką zagraliśmy. Motorycznie wytrzymujemy bez problemu. Możemy biegać przez 90 minut na bardzo dużej intensywności. Problem jest inny i to od kilkunastu kolejek – mentalny. Zawodnicy wychodzą zmobilizowani, walczą, ale brakuje spokoju i cwaniactwa. Naszą mocną stroną na początku sezonu był atak pozycyjny. Graliśmy długo z tyłu i ustawialiśmy przeciwnika. Paradoksalnie te pierwsze sytuacje i poprzeczka jeszcze bardziej nakręciły zespól, zupełnie niepotrzebnie. Wystarczyło pograć z tyłu, rozrzucić Olimpię, poszukać gry skrzydłami, gdzie mamy dobrych graczy, którzy potrafią robić przewagę. Wdaliśmy się w bijatykę, z której nic nie wynikało. Rywale byli lepsi, ale nie musieliśmy tego meczu przegrać.
Jacek Paszulewicz (Olimpia)
– Jesteśmy bardzo szczęśliwy z trzech punktów. Być może nie było to tak fenomenalne widowisko, jak w poprzedniej kolejce, kiedy zagraliśmy najlepsze spotkanie w rundzie. Wiedzieliśmy, że rywale są groźni w szybkim ataku. Wisła miała swoje okazje, ale ja z przebiegu gry jestem zadowolony. Wierzyliśmy w wygraną do samego końca. Szkoda, że runda się kończy, bo jesteśmy bardzo dobrze przygotowani do sezonu i moglibyśmy grać bez przerwy, nawet do stycznia.
Wisła Puławy – Olimpia Grudziądz 0:1 (0:0)
Bramka: Pielach (77-samobójcza).
Wisła: Witan – Hiszpański, Budzyński, Pielach, Litwiniuk – Darmochwał, Maksymiuk, Popiołek, Szczotka (46 Patejuk), Pożak (72 Smektała) - Patora (57 Nowak).
Olimpia: Wrąbel – Bielawski, Klemenz, Zitko, Woźniak - Michalik (66 Banasiak), Kłus (55 Nildo), Smoliński, Kurowski, Kaczmarek (85 Ciechanowski) – Angielski.
Żółte kartki: Michalik, Angielski, Banasiak, Bielawski (Olimpia).
Sędziował: Karol Rudziński (Olsztyn). Widzów: 600.